Na początku sierpnia pojawił się pomysł zapisu w nowych przepisach, że tylko zaświadczenie lekarskie może nas zwolnić z obowiązku noszenia maseczek w sklepach, kościołach i komunikacji publicznej. Po konsultacjach ten zapis został usunięty z rozporządzenia, a obowiązek zakrywania ust i nosa dotyczy prawie wszystkich.
- Nie ma takich chorób, które byłyby przeciwwskazaniem do zakrywania ust i nosa - mówi Tomasz Zieliński, prezes Lubelskiego Związku Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców. - Jeżeli nawet ktoś ma problem z założeniem, czy noszeniem maseczki to zawsze może zastosować, np. przyłbicę, która daje inny komfort noszenia. Dlatego zostały zlikwidowane takie możliwości do zrezygnowania z noszenia maseczek na podstawie stanu zdrowia. Nie ma potrzeby zgłaszania się po zaświadczenia do żadnego lekarza, ponieważ one nie są do niczego potrzebne.
Przypomnijmy: za nie zasłanie ust i nosa w miejscach publicznych grozi nam mandat w wysokości do 500 zł.
- Zasłanianie ust i nosa maseczką jest o tyle ważne, że dzięki temu zapewniamy bezpieczeństwo w dwie strony - dodaje Zieliński. - Jeżeli jesteśmy zdrowi to chronimy siebie przed zakażeniem. Natomiast jeżeli by się okazało, że to my jesteśmy zarażeni i możemy zarażać innych wtedy maseczka może ochronić naszych bliskich, sąsiadów, współpracowników. Z szacunku wobec tych osób powinniśmy ograniczać możliwość wzajemnego zakażenia.
Nowo przygotowywane przepisy dotyczące pandemii w aktualnej wersji mówią o tym, że z obowiązku zasłaniania ust i nosa są zwolnione dzieci do 4 roku życia oraz osoby, które nie są w stanie tego zrobić z powodu "całościowych zaburzeń rozwoju, zaburzeń psychicznych, niepełnosprawności intelektualnej w stopniu umiarkowanym, znacznym albo głębokim".
