– To krok milowy w diagnostyce endometriozy – mówią zgodnie lekarze z lubelskiego ośrodka.
Z pewnością wiele jednak jest jeszcze do zrobienie. Endometrioza przez lata obrastała mitami i stereotypami, a zapracowali na to nie tylko pacjenci i politycy, ale i sami lekarze.
Średnia rozpoznania endometriozy w Polsce waha się od 4 do 11 lat. Zmiany zachodzą powoli. – W tym czasie pacjentka wymiotuje, zwija się z bólu, ma niszczony jajnik, jej życie jest demolowane, a jest wyzywana od histeryczek – wylicza w rozmowie z nami dr Joanna Banaś, ginekolożka z Gyncentrum.
Jak krew z nosa
W tym wypadku to krew na wagę zdrowia, a czasami i życia. Test z krwi ma europejski certyfikat CE IVD. Polscy specjaliści wartość potwierdzili także własnymi badaniami. Wszystko to pokazuje wysoką skuteczność badania. W grupie wyników pozytywnych sięgającą nawet 100 proc.
Co to oznacza? – Endometrioza boli, więc jeśli pacjentka ma bóle miesiączkowe, podczas współżycia czy zmaga się z problemem niepłodności, jego czułość jest niemal stuprocentowa – mówi dr Banaś. – Jeżeli test jest ujemny, to na pewno tej choroby nie ma – dodaje.
Ale nie zawsze bóle muszą chorobę oznaczać, dlatego warto postawić na profilaktykę, np. przy kłopotach z niepłodnością, zwłaszcza, że ten problem dotyczy już co drugiej pacjentki z endometriozą.
Nie leczenie, ale diagnoza
I oby jak najdłużej nie…Bo lekarki z lubelskiej klinki przypominają, że test nie oznacza leczenia, ale najczęściej szybko je zwiastuje. Chodzi o ocenę zdrowia i niejako potwierdzenie choroby. – Bo z punkty widzenia kobiety i w przypadku endometriozy najważniejsza jest diagnoza – mówi dr Monika Abramiuk, ginekolożka z Gyncentrum.
Jak wygląda diagnostyka? Pacjentka jest na czczo przez 6-8 godzin i ma pobieraną krew. Po konsultacji i obserwacji wykonywany jest test. Badanie może zidentyfikować chorobę niezależnie od stadium endometriozy, co oznacza, że może potwierdzić chorobę także u pacjentek na bardzo wczesnym etapie, istotnie skracając czas diagnozy.
Choroba nie oznacza wyroku i kobieta nie jest pozostawiona sama sobie. Lekarze pomagają wybrać jej najlepszą drogę.
– W zależności od wyniku, przedstawiamy możliwe i najbardziej optymalne sposoby leczenia, także jeśli potrzeba dodatkowej diagnostyki – tłumaczy Abramiuk. – Jeśli jest to niepłodność, pomagamy leczyć niepłodność. Jeśli ból, chcemy leczyć ból – dodaje.
Kto może skorzystać z testu? Wszystkie kobiety z wyjątkiem pacjentek w ciąży, pań przyjmujących doustną antykoncepcję (trzeba ją przerwać co najmniej na trzy miesiące) oraz kobiet z chorobami zapalnymi.
Ile test kosztuje? Test nie jest refundowany. Jego cena wydaje się jednak niska. Dzięki prostej technologii za badanie trzeba zapłacić 300 złotych.
Jak się zgłosić? Pacjentki mogą umawiać się w Gyncentrum przy Zana 32A w Lublinie, dzwoniąc pod nr telefonu +48 735 122 777 lub przez formularz na stronie internetowej placówki.
Problem dopiero zauważony
Problem został ledwie zauważony, nie oznacza jednak, że trzeba przestać działać uważają specjalistki. Z pewnością ogromnym krokiem jest oficjalne uznanie endometriozy za chorobę. – Także powołanie grup i gremiów, które pracują na standardami postępowania z chorobą i diagnostyką endometriozy – twierdzi Abramiuk. – Pamiętajmy, że mówimy o cierpiących pacjentkach, również z psychosomatycznymi problemami. To również kwestia ekonomiczna. Tym bardziej trzeba się tym zająć – dodaje.
Endometrioza to choroba przewlekła narządów płciowych. Szacuje się, że w Polsce choruje ok. 2 mln kobiet. Najczęściej dotyka tych w wieku rozrodczym, coraz częściej nastolatek.
ZOBACZ GALERIĘ: TAK KARMIĄ W LUBELSKICH SZPITALACH:
Polecany artykuł: