Co dzieje się w gnieździe lubelskich sokołów? Wrotka zniknęła, pojawiła się nowa samica
Wiele wskazuje na to, że w gnieździe sokołów wędrownych na kominie elektrociepłowni na Wrotkowie w Lublinie, rozpoczyna się zupełnie nowy rozdział. Ale od początku.
W wyniku tegorocznych toków pomiędzy Czajnikiem i Wrotką, samica zniosła trzy jaja (kolejno: 30 marca, 2 kwietnia i 5 kwietnia). Jak już informowaliśmy, w minioną środę (7 maja) wykluło się z nich pierwsze pisklę. Tym razem doświadczona Wrotka chętnie dzieliła się ze swoim partnerem opieką nad maluchem i wysiadywaniem pozostałych jaj. Niestety, spokój powiększającej się sokolej rodziny nie trwał długo.
W piątkowy poranek (9 maja) do gniazda na Wrotkowie zawitał obcy sokół, którym okazała się być Ziuta – samica wykluta w 2022 r. w Kawęczynie, która już w ubiegłym roku interesowała się lubelską budką. Z kolei Wrotka ostatni raz była widziana w obrębie gniazda w piątek około godz. 8 i od tamtej pory nie pojawiła się w zasięgu kamer. Najprawdopodobniej pomiędzy obiema samicami doszło do walki o partnera i terytorium. Świadczy o tym fakt, że Ziuta, zjawiając się przed kamerami, miała zakrwawione pióra oraz widoczną krew na skoku.
Niewykluczone, że w wyniku starcia poległa starsza (bo 11-letnia) i drobniejsza Wrotka.
„Byliśmy dziś świadkami przejęcia gniazda na Wrotkowie, przez młodą samicę Ziutę. Wrotka prawdopodobnie straciła życie w walce - świadczy o tym zachowanie nowej rezydentki” – czytamy w jednym z piątkowych postów na fanpage’u Sokole Oko.
Zorganizowane przez sympatyków lubelskich sokołów poszukiwania ciała Wrotki w piątkowe popołudnie nie przyniosły jednak rezultatów.
Nie żyje pisklę z gniazda lubelskich sokołów. Co z pozostałymi jajami?
Prawdopodobna śmierć Wrotki niestety nie jest jedyną smutną informacją, z jaką miłośnicy sokolej rodziny z Lublina muszą się teraz zmierzyć. Okazuje się bowiem, że w związku z nową sytuacją, wyklute zaledwie dwa dni wcześniej pisklę oraz pozostałe jajka przez wiele godzin nie były ogrzewane (obecność Ziuty w budce spłoszyła Czajnika, który nie miał jak nakarmić młodego). To wszystko, w połączeniu z dość niską temperaturą, jaka obecnie panuje w Lublinie sprawiło, że maluch nie przeżył.
W piątkowy wieczór martwe pisklę wraz z pozostałymi dwoma jajami zostało zabrane z gniazda. Od nocy jajka przebywają w inkubatorze pod okiem Fundacji W Zielone Gramy, na razie jednak nie dają oznak klucia.
Jak dalej potoczą się losy sokołów w budce na kominie elektrociepłowni na Wrotkowie? Na ten moment najbardziej prawdopodobne jest to, że Ziuta przekona do siebie Czajnika i wkrótce stworzą nową parę. O tym, czy faktycznie tak się stanie przekonamy się podczas dalszych obserwacji.
Życie sokołów na lubelskim Wrotkowie można śledzić na bieżąco oglądając podgląd na stronie peregrinus.pl.
Zobacz także galerię: W gnieździe sokołów wykluło się pierwsze pisklę