Żołnierz oskarżony o przekroczenie uprawień na granicy polsko-białoruskiej
W czwartek, 9 października, w Lublinie odbyła się kolejna rozprawa w procesie żołnierza oskarżonego o przekroczenie uprawnień podczas służby na granicy polsko-białoruskiej. Przypomnijmy, że 25-latek jest oskarżony o oddanie strzałów w marcu 2024 roku, które według prokuratury stworzyły zagrożenie dla migrantów, funkcjonariuszy Straży Granicznej i innych żołnierzy.
Podczas rozprawy zeznawali świadkowie zdarzenia – funkcjonariusze Straży Granicznej, żołnierze, a także kolega oskarżonego z patrolu. Wszyscy zgodnie opisywali oskarżonego jako osobę spokojną, nieagresywną, dobrze wyszkoloną i sprawnie posługującą się bronią.
Żołnierze podkreślali, że w marcu 2024 roku sytuacja na granicy była bardzo napięta ze względu na nasilającą się agresję migrantów.
"Nigdy w życiu nie było tak niebezpiecznie" – relacjonował jeden ze świadków. Funkcjonariusze zeznali, że słyszeli wiele strzałów przy granicy i sami również oddawali strzały w powietrze, skupiając się na odparciu ataku migrantów, którzy rzucali kamieniami. Co ważne, świadkowie podkreślali, że nie czują się pokrzywdzeni przez oskarżonego, a jeden z żołnierzy zeznał, że lufa broni oskarżonego "nie była skierowana w jego kierunku".
Oskarżony nie przyznaje się do winy
Sam oskarżony nie przyznaje się do winy. Wyjaśniał, że strzelał w kierunku bezpiecznym, pod kątem w powietrze, aby zaalarmować sąsiednie posterunki.
Kolejna rozprawa w procesie zaplanowana jest na 28 października.
Przypomnijmy, że sprawa incydentu na granicy i zatrzymania żołnierzy w związku z oddaniem strzałów wywołała w mediach burzliwą dyskusję na temat prawa polskich żołnierzy do użycia broni w ochronie granicy. W sierpniu 2024 roku weszła w życie ustawa o wsparciu działań żołnierzy i funkcjonariuszy broniących granicy, która reguluje m.in. zasady użycia broni i odpowiedzialności prawnej w takich sytuacjach.
