- Lubię jeździć rowerem sprawia mi to przyjemność i łączę przyjemne z pożytecznym. Jadę dla hospicjum, które w Lubartowie się rozbudowuje, stawia nowe skrzydło. Do tej pory było na 12 łóżek, jest planowane na 30. Postanowiłem wspomóc swoim rajdem to hospicjum - mówi Janusz Kobyłka, który jedzie w rajdzie charytatywnym. - Będę jeździł po różnych przedsiębiorcach, targach, bazarach i zachęcał napotkanych ludzi, żeby symboliczną złotówkę dołożyli. Ludzi dobrego serca jest bardzo dużo, także myślę, że ten rajd mi się uda. Mam ze sobą terminal, znaczek QR i ulotki, na których są podane dane do przelewu.
Pan Janusz w swój charytatywny rajd wyruszył kilka dni temu. W pierwszym tygodniu odwiedzi miejscowości z powiatu lubartowskiego, na noc będzie wracał do domu. W kolejnym tygodniu oddali się od miejsca zamieszkania. Dziennie będzie pokonywał około 100 km, zatrzymując się na nocleg u znajomych lub wynajmując pokój, np. w gospodarstwach agroturystycznych, internatach, szkołach. Odwiedzi między innymi Włodawę, Białystok, Chełm, Zamość, Janów Lubelski, Puławy, Kazimierz Dolny.
- Jakbym nie wierzył w to co robię, to bym po prostu nie jechał, ale spotykam takich ludzi, którzy zaczepiają mnie, mówią, że wpłacą, czy proszą o ulotkę i to jest takim motorem napędowym - dodaje pan Janusz. - Mówią o mnie, że ja nie usiedzę, muszę coś robić, ale z drugiej strony powinniśmy coś zrobić. Każdy powinien zrobić coś dla innych. To jest też takie pozytywne, bo coś po mnie zostanie. Czasami jak się jedzie i trzy dni pada deszcz, wszystko jest mokre, człowiek ma ochotę zrezygnować, ale wtedy spotyka ludzi, którzy mówią "panie Januszu ja tam wpłacę parę złotych" i człowiek dostaje takiego powera, że jednak warto to robić i robię to.
Poczynania pana Janusza możecie śledzić na facebookowym profilu Janusz Kobyłka - rowerem charytatywnie. Znajdziecie tam też mapę jego rajdu. A jeżeli spotkacie go gdzieś na trasie koniecznie się z nim przywitajcie.
Szczegóły tego jak pomóc lubartowskiemu hospicjum znajdziecie na stronie hospicjum.lubartow.pl.