Koks jest wyjątkowym psiakiem nie tylko przez swoją otwartość i aktywność, ale również dzięki charakterystycznemu wyglądowi: natura zadecydowała, że będzie ją podziwiał dwoma różnymi oczami. Robi to od pół roku i napatrzył się na wiele potworności, bo urodził się w bombardowanym każdego dnia Charkowie.
- Należy do 5-osobowej rodziny. Małżeństwo ma troje małych dzieci i szczeniaka, który wymaga dużo uwagi. Mogą się nim zajmować tylko do środy, bo wtedy wyprowadzają się do miejsca, gdzie nie mogą mieszkać ze zwierzakiem - mówi pani Tetiana.
Jest Ukrainką, która już zadomowiła się w Lublinie. Tutaj skończyła studia, pracuje i mieszka z mężem od 2015 r. Od 24 lutego pomaga zarówno dwu-, jak i czworonożnym rodakom.
- Kilka osób przetrzymaliśmy po tym, jak uciekły z Ukrainy. Podwoziliśmy też na granicę i odbieraliśmy z granicy. Któregoś razu na przygranicznej stacji benzynowej natknęliśmy się na dużego, prawie 50-kilogramowego psa w typie labradora. Był mokry i zmarznięty, nikt się nim nie zaopiekował. Kiedy do niego podeszliśmy, zorientowaliśmy się, że reaguje na język ukraiński. Stwierdziliśmy, że pewnie ktoś zostawił go, kiedy uciekał - opowiada pani Tetiana.
Duży psiak miał też jednak dużo szczęścia: Czoko, bo tak dostał na imię, znalazł dom już po kilku dniach. Na liście uratowanych żyć jest też 9-letni kot, który również szukał nowych właścicieli po przyjeździe z Ukrainy. Teraz przyszedł czas na Koksa, ale czas na jego pomoc się kurczy.
- Właściciele szukają mu domu też na grupach dla osób z Ukrainy mieszkających w Lublinie. Ale uznaliśmy, że mało prawdopodobne jest, żeby ktoś taki go przygarnął, bo sami mieszkają u kogoś. Jesteśmy w rozpaczy, bo czasu jest mało, a myślę, że należy mu się dobry domek. Nie chcę, żeby trafił do schroniska albo na ulicę - przyznaje pani Tetiana.
Koks jest łagodny i grzeczny. Dobrze reaguje na towarzystwo dzieci. Załatwia się na dworze. Osoby, które chcą podarować psiakowi wymarzony dom, mogą kontaktować się z panią Tetianą pod nr telefonu: 576 049 889.