Właściciele jednej z posesji na lubelskim Sławinku zgłosili kradzież. Z szuflady ich sypialni zniknął pierścionek z brylantem, który wycenili na około 20 tys. złotych. Podejrzewali o kradzież 31-letnią kobietę, która kilka razy w tygodniu przychodziła do nich sprzątać.
- Sprawą zajęli się kryminalni. 31-latka początkowo nie przyznawała się do kradzieży, później jednak przyznała, że podczas sprzątania wzięła pierścionek do ręki, a później miał wypaść z niego kamień - mówi komisarz Anna Kamola z lubelskiej policji. - Policjanci przeszukali miejsce zamieszkania 31-latki. Ujawnili inną biżuterię, która została zabezpieczona do dalszych czynności. Przeszukali też lombardy w Lublinie w celu poszukiwania skradzionego pierścionka, gdyż wszystko wskazywało na to, że sprawczyni kradzieży tam go wstawiła.
Kryminalni ustalili też, że 31-latka w październiku dopuściła się podobnego przestępstwa w trakcie sprzątania innego domu. Wtedy jej łupem padły pieniądze i biżuteria o łącznej wartości 6 tysięcy złotych.
- Zatrzymana kobieta przyznała się do tych kradzieży mienia. W sobotę usłyszała już zarzuty w tej sprawie. Za popełnione przestępstwa grozi jej kara do 5 lat pozbawienia wolności - dodaje Kamola. - Policjanci sprawdzają, do kogo należy zabezpieczona w jej mieszkaniu biżuteria, oraz to, czy 31-latka może mieć na koncie jeszcze inne takie kradzieże.