- Kiedy mam do wyboru dobro polskiego sportowca, zawsze pójdę za nim, nie za kolegą. Nitras mówił o krzywdzie, którą marszałek zrobił mieszkańcom województwa lubelskiego. Szanowni państwo, nikomu nie zrobiliśmy krzywdy. Sport w lubelskim ma się dobrze i radzę wszystkim politykom ręce precz od sportu. Sport musi być apolityczny. A PKOl to jest instytucja z ponad stuletnią tradycją. Jeśli ktoś mi mówi, że istnieje realne niebezpieczeństwo niewysłania polskich sportowców przez Polski Komitet Olimpijski dwa razy na Igrzyska Młodzieżowe w tym roku, to wiecie państwo, we mnie coś się robi i uważam, że każdy samorządowiec powinien zareagować, jeśli rząd nie może. Mnie nie obchodzi polityka w sporcie. Nie Piesiewiczowi, tylko polskiemu sportowi samorząd województwa lubelskiego przekazał te pieniądze, a one nam się zwrócą w ekwiwalencie reklamowym. To jest wielkie nadużycie, panie Nitras, że pan szafuje sportem w polityce. Wara panu od sportu - mówi Jarosław Stawiarski, marszałek województwa lubelskiego.
Tym samym Jarosław Stawiarski podkreślił, że w latach 2018-2025 województwo lubelskie przeznaczyło ze swojego budżetu prawie 128 milionów złotych na sport.
Do wypowiedzi ministra sportu odniósł się także prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
- Pan Nitras zrujnował budżet Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Tutaj w Lubelskim pan Nitras powiedział, że województwo lubelskie i żadne województwo nie powinno finansować Polskiego Komitetu Olimpijskiego, ponieważ mamy zapewnione pieniądze z budżetu państwa i z Ministerstwa Sportu. Tak, mamy zapewnione równe zero, ponieważ ustawa mówi o tym, że my mamy obowiązki, a nie mamy żadnych praw. Zabrano nam politycznie wszystkich sponsorów z udziałem Skarbu Państwa. Bez wsparcia województwa lubelskiego nie wysłalibyśmy młodych sportowców do Bakuriani, nie wysłalibyśmy młodych sportowców do Skopje. Reprezentacja w kolarstwie, reprezentację Polski, nie lubelskiego, dzięki wam pojechała walczyć o awans na Igrzyska Olimpijskie - mówi Radosław Piesiewicz, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
Radosław Pisiewicz zapytany o śledztwo, które prowadzi prokuratura odpowiedział, że podał 87 świadków, którzy potwierdzą, że wykonywał swoją pracę i nie wystawiał żadnych fikcyjnych faktur i że ma nadzieję, że zostaną oni przesłuchani, a sprawa będzie umorzona.
Zobacz także naszą galerię zdjęć:
