Miliony złotych miały trafić na KUL
Właścicielami nieruchomości przy ul. Czystej w Lublinie było starsze małżeństwo, które przez wiele lat próbowało odzyskać budynek zajęty po wojnie na potrzeby wojska. Mężczyzna zmarł w 1996 roku, ale w 2013 roku sąd przyznał jego żonie ponad 4 mln zł odszkodowania z odsetkami.
Kobieta pragnęła spełnić wolę męża i przekazać znaczną część środków – jak podano w akcie oskarżenia - na Katolicki Uniwersytet Lubelski poprzez utworzenie specjalnego funduszu, z którego miały być finansowane "projekty naukowe i badawcze, opracowywane przez nauczycieli akademickich KUL". Kobieta zmarła w 2017 roku. Po kilku latach o sprawę darowizny zapytali kancelarię przedstawiciele uczelni, którzy zdecydowali się złożyć zawiadomienie do organów ścigania.
Radcy prawni skazani za przywłaszczenie blisko 3 mln zł
Sąd Okręgowy w Lublinie uznał w poniedziałek (10 lutego) troje radców prawnych za winnych przywłaszczenia blisko 3 mln zł. Iwona K. i Katarzyna P.-B. zostały skazane na 11 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata i zapłatę 67,5 tys. zł grzywny. Zaś Krzysztof P., w związku z dodatkowym zarzutem oszustwa, usłyszał wyrok roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata i zapłatę 75 tys. zł grzywny. Sąd orzekł wobec całej trójki również 5-letni zakaz wykonywania zawodu radcy prawnego. W ramach naprawienia szkody zobowiązani są solidarnie do zapłaty 2,9 mln zł dla dwojga spadkobierców. Sąd dodał, że na zablokowanych rachunkach kancelarii znajduje się 1,6 mln zł.
Według sądu oskarżeni wspólnie i w porozumieniu przywłaszczyli powierzone im mienie wielkiej wartości, tj. 2,9 mln zł. Ustalono, że na podstawie udzielonego im przez klientkę pełnomocnictwa z 2011 r., pobrali na rachunki bankowe kancelarii 3,7 mln zł odszkodowania i 518 tys. zł odsetek. Następnie po wypłaceniu ustalonego wynagrodzenia i poniesionych kosztów rozporządzali pozostałymi środkami wbrew temu umocowaniu. Dokonywali w imieniu własnym wypłat gotówkowych, przelewów i transferów na 14 lokat terminowych, działając na szkodę klientki, a następnie jej ustawowych spadkobierców.
Sędzia Marcelina Kasprowicz podczas uzasadnienia wyroku nawiązała do treści pełnomocnictwa z 2011 r., w którym klientka upoważniała kancelarię do odbioru tych środków pieniężnych, ale też akcentowała przekazanie ich w znacznej części na rzecz KUL. Sąd zauważył, że już po zapadnięciu prawomocnego wyroku w 2013 r. odszkodowanie wraz z odsetkami nie trafiło na wyraźnie odrębny rachunek, jak nakazuje kodeks etyki radcy prawnego, a na subkonto kancelarii.
"Nie tylko dokumentacja bankowa, ale też uzupełniana dwukrotnie opinia biegłych wskazuje jasno, że zarówno oskarżony Krzysztof P. i Iwona K. czynili dyspozycje zakładania lokat (…) 14 lokat - z tego tytułu osiągnięty został zysk w kwocie 385 tys. zł. To są również dyspozycje wypłat, część środków np. zadatek, zapłata za samochód" – wymieniła sędzia.
Sąd przypomniał, że w 2013 r. klientka podpisała dokument wyrażając wolę ustanowienia specjalnego funduszu, a środki miały być przeznaczone na realizację celów naukowych na KUL. Zarządzająca funduszem miała być kapituła, w skład której wchodził rektor i członkowie kancelarii.
"Oskarżeni dalej przekonywali, że skoro rektor był bezczynny, to nie można mówić o zamiarze przywłaszczenia, bo środki oczekiwały na ich uruchomienie. Ale przecież dokumenty temu przeczą" – zaznaczyła sędzia.
Podała, że w 2014 r. rektor KUL jako pierwszy zwrócił się o udzielenie informacji o stanie prowadzonej sprawy, na którą otrzymał odpowiedź, że została złożona skarga kasacyjna do Sądu Najwyższego.
"W treści tej lakonicznej odpowiedzi nie ma mowy o tym, że wyrok jest już prawomocny od ponad roku i środki są zdeponowane. Wyrok w normalnym toku instancji był prawomocny i podlegał wykonaniu (…) I ta bezczynność trwała aż do 17 lipca 2017 r., kiedy pani K. poinformowała o zakończeniu wszystkich spraw i użyła zwrotu, że zaistniały przesłanki do uruchomienia funduszu, ale nie przesłała tekstu ustanowienia funduszu. Zrobiła to dopiero 30 sierpnia 2017 r. na wyraźne żądanie KUL" – dodała sędzia Kasprowicz.
Polecany artykuł:
Według sądu oskarżeni prawnicy jednocześnie powinni – lub wręcz musieli - wiedzieć, że nie ma takiego tworu prawnego, jak fundusz na uczelni. Podkreślono, że zamiarem mocodawczyni było przeznaczenie pieniędzy na wsparcie pracowników naukowych KUL, a ich zadaniem było ten cel zrealizować poprzez "dostępne instrumenty prawne".
"Zwróciła się do podmiotów profesjonalnych i to oczekiwanie nie zostało przez oskarżonych spełnione" – dodała sędzia.
Zdaniem sądu w tej sprawie jawi się obraz intencjonalnego przetrzymywania tych środków na kontach kancelarii po to, by mogła czerpać korzyści z lokat i potrącać sobie środki za obsługę funduszu, "który nie istniał".
W trakcie uzasadnienia wyroku dwoje obecnych oskarżonych opuściło salę rozpraw. Podczas procesu podejrzani o przywłaszczenie prawnicy nie przyznawali się do zarzucanych im czynów. Jeden z obrońców w rozmowie z mediami zapowiedział złożenie apelacji.
Wyrok jest nieprawomocny.
Zobacz także galerię: Policjanci z woj. lubelskiego najskuteczniejsi w kraju!
![Lublin Radio ESKA Google News](https://cdn.galleries.smcloud.net/t/galleries/gf-vaga-Y8yG-hNMK_lublin-radio-eska-google-news-664x442-nocrop.jpg)