Podczas rozpoczęcia procesu prokuratorka Marta Kasperczuk zarzuciła radcy i radczyniom prawnym z Lublina przywłaszczenie blisko 3 mln zł. Według ustaleń śledczych, 70-letnia Iwona K., 66-letnia Katarzyna P.-B. i 75-letni Krzysztof P. wspólnie i w porozumieniu dokonali przywłaszczenia powierzonego im mienia wielkiej wartości, czyli 2,9 mln zł. Pieniądze pochodziły z odszkodowania za bezprawnie przejętą kamienicę w centrum Lublina.
Nieruchomość należała do starszego małżeństwa, które przez wiele lat próbowało odzyskać budynek zajęty po wojnie na potrzeby wojska. Mężczyzna zmarł w 1996 roku, ale w 2013 roku sąd przyznał jego żonie ponad 4 mln zł odszkodowania z odsetkami. Kobieta pragnęła spełnić wolę męża i przekazać znaczną część środków na Katolicki Uniwersytet Lubelski poprzez utworzenie specjalnego funduszu jego imienia, z którego miały być finansowane „projekty naukowe i badawcze, opracowywane przez nauczycieli akademickich KUL”.
Przed lubelskim sądem w czwartek składała wyjaśnienia m.in. jedna z oskarżonych Iwona K. Zapewniła, że ani ona, ani wspólnicy z kancelarii „nigdy nie mieli zamiaru przywłaszczenia pieniędzy” należących do ich klientki. Według niej, przeczą temu pisma wysyłane w 2014, a następnie w 2017 roku z kancelarii do Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
– W 2017 r. poinformowałam o powołaniu funduszu im. Aleksandra i Franciszka Raczyńskich i przesłałam regulamin tego funduszu. Od tego czasu, KUL nie interesował się sprawą funduszu, a zainteresował się w momencie, kiedy złożyłam w 2019 roku informację do KUL, że wystąpiłam z kancelarii – wyjaśniła Iwona K.
Jej zdaniem, kancelaria nigdy nie działała wbrew pełnomocnictwu z 7 grudnia 2011 roku ze względu na to, że „w części dotyczącej przekazania pieniędzy na KUL zostało odwołane pisemnie” przez klientkę w wyniku powołania w sierpniu 2013 roku funduszu.
– Nigdy nie działaliśmy na szkodę klientki, ponieważ wypełnialiśmy dyspozycje wynikające z regulaminu funduszu – stwierdziła oskarżona. Dodała, że klientka za życia utworzyła fundusz i pieniądze z odszkodowania nie weszły do masy spadkowej.
Kobieta zmarła w 2017 roku, tj. 4 lata po ustanowieniu funduszu.
– Gdyby chciała w inny sposób zadysponować pieniądze, to miała czas, żeby to uczynić – oceniła oskarżona. Według niej, nie ma dowodu na to, że nadużyli zaufania klientki.
Z aktu oskarżenia wynika, że radca i radczynie prawni – na podstawie pełnomocnictwa kobiety – pobrali na rachunki bankowe kancelarii 3,7 mln zł odszkodowania i odsetki w kwocie ponad 500 tys. zł. Po wypłaceniu ustalonego wynagrodzenia i poniesionych kosztów sądowych rozporządzali – jak ustalili śledczy – pozostałą kwotą, dokonując wypłat gotówkowych, przelewów i transferów na 14 lokat terminowych, działając w ten sposób na szkodę klientki oraz jej spadkobierców.
Po kilku latach od śmierci klientki o sprawę darowizny zapytali kancelarię przedstawiciele KUL, którzy zdecydowali się złożyć zawiadomienie do organów ścigania.
– Wspólnicy kancelarii nadużyli zaufania swojej mocodawczyni (…), która miała nadzieję, że sfinalizuje wolę jej zmarłego męża o przekazaniu składników majątku na rzecz uczelni, czy to w naturze, czy też jako ekwiwalent pieniężny – ocenili śledczy z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Podczas śledztwa podejrzani nie przyznali się do zarzucanych im czynów. Sąd zastosował wobec nich poręczenia majątkowe i zakaz opuszczania kraju, a także zawieszenie w wykonywaniu zawodu radcy prawnego przez Krzysztofa P. i Katarzynę P.-B.
Za zarzucane im czyny grozi do 10 lat więzienia.
Zobacz zdjęcia: Papuga, koralowce i pijawki. Te okazy chronione konwencją CITES próbowano przemycić do Polski
Polecany artykuł: