Małże będą sprawdzane tak jak ryby, czyli pod kątem obecności metali ciężkich, pestycydów i innych substancji toksycznych. Pierwsze rezultaty będą ogłoszone najwcześniej w sobotę.
- Ponieważ są to badania wymagające wysokospecjalistycznych technik, aparatury i czasu, pierwsze wyniki otrzymamy prawdopodobnie w sobotę popołudniem – tłumaczy dyr. Niemczuk. - Mamy też bardzo dużo próbek związanych ze skażeniem środowiska Odry. Musimy je w dobrym tempie badać - dodaje.
Podkreślmy, że sytuacja w Zalewie Zemborzyckim prawdopodobnie nie ma związku z katastrofą ekologiczną w Odrze. Analizy wody wskazują na prawdopodobną, naturalną przyczynę śnięcia małży w lubelskim zbiorniku.
- Nic nie zostało wpuszczone. Prawdopodobną przyczyną jest ich naturalna śmiertelność. Przy udziale niekorzystnych, aktualnych warunków w zbiorniku - mówił nam wczoraj Jarosław Kowalczyk, rzecznik Wód Polskich w Lublinie.
Ryby z Odry na razie bez skażenia
Badacze z Puław analizami ryb z Odry zajmują się od 12 sierpnia. Tylko do czwartku otrzymali 110 próbek. Wydali wyniki z ponad 60 z nich. Placówka otrzymuje materiał z województw: Dolnośląskiego, Lubuskiego i Zachodniopomorskiego. Zwierzęta sprawdzane są pod kątem ponad 300 związków chemicznych. To najwięcej spośród wszystkich laboratoriów.
Jak słyszymy, sytuacja na Odrze nie jest spowodowana metalami ciężkimi czy pestycydami. Nie obserwuje się także przekroczenia poziomu rtęci.
- Do tej pory, praktycznie we wszystkich próbkach, nie stwierdzono niepokojących wyników – mówi Niemczuk. - Są to typowe stężenia pierwiastków i innych związków chemicznych, typowe dla ryb słodkowodnych – dodaje. - Podkreślić trzeba, że w środowisku znajdują się różnego rodzaju pierwiastki i związki chemiczne, nie ma więc możliwości, aby nie kumulowały się w tkankach zwierząt w sposób naturalny. Te poziomy wskazują na normalne stężenie, do dziś nie budzą niepokoju, włącznie z rtęcią – zaznacza.
Nie tylko ryby i małże
Okazuje się, że puławski instytut bada już nie tylko ryby i małże. - Jeśli chodzi o rozdział próbek, znacząca ich część to ryby. Mieliśmy w ostatnim czasie dwa ptaki. Dojadą do nas próbki pochodzące od bobra, natomiast po rozmowie z lekarzem weterynarii wiem, że wykonana sekcja wskazała, że od dłuższego czasu znajdował się na obrzeżu Odry i nie jest pewne, czy uda się pobrać próbki ze względu na autolizę [silny rozkład, dop. red.] materiału biologicznego – wyjaśnia dyrektor.
Badaniami zwierząt zajmują się też wojewódzkie laboratoria inspekcji sanitarnej i ochrony środowiska. Równolegle krajowe laboratoria prowadzą badania wody. Próbki wysyłane są też do placówek zagranicznych, m.in. z Czech czy Holandii.