Jak informuje Dziennik Wschodni, do niefortunnego zakupu doszło na początku września. Felerne opakowanie mięsa pan Tomasz przyniósł z Biedronki przy ul. Diamentowej. W koszyku miał nawet dwie porcje produktu, bo dał się skusić promocji. Przezornie przed zakupem sprawdził daty przydatności do spożycia: na jednym widniał 10 września, na drugim 13. Do obu terminów był wtedy spory zapas czasu.
Ale choć cyferki wyglądały przekonująco, zapach świeżo otwartego mięsa pozostawiał wiele do życzenia: mięso śmierdziało. W związku z tym tego samego dnia wrócił do sklepu, żeby złożyć reklamację. Kierownik sklepu jednak nie chciał jej przyjąć i odesłał klienta na infolinię. Niezadowolony z obsługi skontaktował się z Biurem Rzecznika Praw Klienta Jerónimo Martin.
– Z uwagą i zaangażowaniem rozpatrujemy każdą przesłaną skargę. O zaistniałej sytuacji w sklepie w Lublinie została powiadomiona osoba nadzorująca pracę wskazanej placówki w celu jej wyjaśnienia – powiedział Dziennikowi Dawid Krzyżowski, starszy menadżer ds. wsparcia i satysfakcji klienta. – Ponadto cały personel sklepu zostanie ponownie pouczony o obowiązujących zasadach przyjmowania reklamacji.
Panu Tomaszowi natomiast zostały przedstawione opcje rekompensaty, z których mógł skorzystać.