To zmiana, ale działa na zasadzie rekomendacji. Wprowadziła ją Komisja ds. Polskiego Nazewnictwa Grzybów Polskiego Towarzystwa Mykologicznego.
– Spokojnie można używać obu nazw – komentuje Renata Bezłada, klasyfikatorka grzybów świeżych z lubelskiego sanepidu, dodając, że zmian jest niewiele, a od nazwy ważniejszy jest wygląd i świeżość leśnych skarbów.
Kontrole targowisk i bazarów
W całym województwie urzędnicy prowadzą kontrole. Aby móc sprzedawać grzyby trzeba się nie tylko na nich znać, ale i mieć atest. Wydaje go m.in. sanepid. Sprzedawca może też skończyć kurs grzyboznawczy. Specjalistę można wreszcie zatrudnić w określonym punkcie.
– Często sprzedający i kupujący jednak nie wiedzą albo nie chcą wiedzieć, że taki dokument jest niezbędny – mówi Bezłada. Stąd apel: Trzeba o atest pytać.
Grzyby powinny być też podpisane w widocznym miejscu. Trzeba zwracać uwagę na ich świeżość. Nie mogą być poobijane, zgniłe, robaczywe, wilgotne i z pleśnią. Ważne jest również odpowiednie przechowywanie.
– Najlepiej w wiklinowych pojemnikach czy skrzynkach. Dłużej zachowują świeżość – wyjaśnia ekspertka i zaznacza, że te z atestem mogą być sprzedawane tylko przez 48 godzin od wydania dokumentu.
Grzyby można sprawdzić w sanepidzie
Wielu Polaków jednak nie zna się na grzybach. – I zadaje pytania dotyczące nawet tych typowych odmian – mówi klasyfikatorka.
– Ostatnio podczas warsztatów w Lublinie pytali o maślaka, borowika czy koźlarza – wymienia. Takie wątpliwości są jednak dobre, bo na pierwszy rzut oka można pomylić grzyby jadalne z trującymi.
– Nie można ufać, że odróżnimy je po wyglądzie, smaku albo zapachu. Jednak większość trujących rzeczywiście ma jaskrawy, charakterystyczny kolor – potwierdza. Czasami jest to jednak trudne. – Bo np. gołąbek wymiotny jest mocno czerwony, ale gołąbek jadalny winny ma fioletowawy kolor, więc to bywa skomplikowane – twierdzi.
Pewne jest to, że większość grzybów trujących w polskich lasach to grzyby blaszkowe. – Mają charakterystyczne blaszki pod kapeluszem – opisuje Bezłada. Grzyby jadalne są rurkowe. – Z charakterystyczną gąbeczką. Wśród nich nie ma gatunków śmiertelnie trujących – zaznacza.
Bezpłatne porady grzyboznawcze udzielane są w stacji sanitarno-epidemiologicznej w Lublinie od poniedziałku do piątku od 7.30-15.00.
Czy jest zainteresowanie? W sezonie spore. – Mieszkańcy przychodzą z dorodnymi, wyrośniętymi i pięknymi grzybami – mówi grzyboznawczyni. – Na przykład w poniedziałek nie było żadnego trującego grzyba. Nie wydaliśmy też żadnego atestu, ale udzieliliśmy wielu porad. W lesie nie jest zbyt wilgotno. Grzyby są idealne do suszenia – radzi.