Zleceń od lekarzy POZ na testy w kierunku koronawirusa jest coraz więcej, a ilość pracowników i ich możliwości pobierania wymazów są ograniczone.
- W naszym punkcie poboru sytuacja nie wygląda najlepiej - mówi Iwona Czerwińska-Pawluk z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie, która odpowiada, za pracę znajdującego się tam punktu pobrań. Jest on czynny od godziny 8:00 do 12:30 i od 15:00 do 17:00. - Ilość wykonywanych w ciągu doby badań z dnia na dzień wzrasta. W środę w naszym punkcie było pobranych 109 próbek. To jest bardzo dużo jak na tak krótki okres pracy punktu. Ten czas oczekiwania na badanie to problem nie tylko w Lublinie, ale i w całym województwie. Wynika to z tego, że tych zleceń od lekarzy POZ jest coraz więcej, a te „moce przerobowe” są ograniczone.
Na potrzeby punktu poboru przy Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym są udostępnione dwa numery telefonu, które odbierają dwie osoby.
- Z moich obserwacji wynika, że nie ma dosłownie minuty przerwy. Telefon dzwoni non stop – dodaje Czerwińska-Pawluk. - Dzwoniąc dzisiaj, najbliższy termin badania to 3-4 listopada. W mojej ocenie tych punktów wymazowych jest zdecydowanie za mało. Bierzemy pod uwagę wydłużenie godzin pracy punktu wymazowego, ale tutaj chodzi też o to, że my pobieramy i musimy mieć gwarancję z laboratorium, że te próbki zostaną od nas odebrane. My nie możemy pobrać, jeżeli nie wiemy do jakiego laboratorium próbki możemy skierować.
Dla przykładu próbki pobrane rano w punkcie wymazowym przy Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Lublinie na badanie jadą aż do Gdańska. Te pobrane po południu także są przekierowywane do Gdańska, ale także do laboratoriów w Lublinie.
W województwie lubelskim są 33 punkty drive-thru, w samym Lublinie jest ich 8.
Polecany artykuł: