Jesień za pasem, a wraz z nią sezon grzewczy. Już od września ma wzrosnąć cena gazu. Mówi się, że za cukier niedługo zapłacimy dwa razy więcej.
Zapytaliśmy mieszkańców, co myślą m.in. o galopujących podwyżkach za energię i podstawowe produkty spożywcze.
- To się mocno odbije na studentach. Ciężko jest nam znaleźć pracę na pełen etat i połączyć ją z uczelnią, a przecież rachunki trzeba za coś opłacić. Nie ukrywam, że jest trudno. Pocieszam się tylko tym, że nie mam żadnego kredytu – mówi Aleksandra, studentka jednej z lubelskich uczelni.
Widmo jesiennych podwyżek martwi wielu lublinian. Niektórzy z nich już szukają sposobów na nadchodzące wzrosty.
- Każdy się obawia. Wystarczy pójść do sklepu. Ciągle wszystko rośnie. Zamiast 4-5 zł, zamiast 6-8 zł. I tak ciągle - złości się mieszkaniec Lublina. - Każdy powinien móc zapłacić za media ze swojej pensji, a tak nie jest - zaznacza.
- Teraz już zawsze chodzę do sklepu z przygotowaną listą zakupów, której się restrykcyjnie trzymam. Jakieś oszczędności muszę mieć - przyznaje pani Agata.
- Moi znajomi opowiadali mi, że kupują już swetry, kołdry, koce, grube piżamy, prezenty na święta Bożego Narodzenia dla rodziny. Boją się podwyżek, dlatego chcą się w jakiś sposób zabezpieczyć wcześniej. Pójdę w ich ślady – dodaje.
Podwyżki mają dotyczyć przede wszystkim ciepła z sieci, które ogrzewa nawet 15 milionów domów w Polsce. Urząd Regulacji Energetyki twierdzi, że ceny mogą podskoczyć o kilkadziesiąt procent. Ciepłownie ostrzegają, że może być to nawet sto procent.