Podczas festynu zorganizowanego na rynku w Sławatyczach zaprezentowało się ośmiu brodaczy. Młodzi mężczyźni ubrani w kolorowe kapelusze, maski, brody z lnianego włókna, baranie kożuchy, z nogami owiniętymi słomą i długimi kijami w rękach wywoływali zainteresowanie i rozbawienie wśród zebranych rodzin z dziećmi.
Zgodnie ze zwyczajem, brodacze chodzą po Sławatyczach od 28 do 31 grudnia. W tym czasie odwiedzają mieszkańców w ich domach, kolędują, straszą i bawią mieszkańców i przyjezdnych.
- W trzy ostatnie dni w roku brodacze wychodzą na ulice Sławatycz, biorą dziewczęta „na hocki”, czyli łapią je i podrzucają do góry. W ten sposób, żegnają stary rok i wszystko co było złe i witają nowy rok – wyjaśnił wójt gminy Sławatycze Arkadiusz Misztal
Przypomniał także, że na początku grudnia Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego zadecydował o wpisaniu brodaczy ze Sławatycz — zwyczaju pożegnania starego roku — na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Przygotowywanie dokumentacji niezbędnej do uzyskania pozytywnej decyzji, zbieranie wywiadów z najstarszymi mieszkańcami, archiwalnych zapisów i zdjęć trwało ponad 1,5 roku.
Wójt dodał, że władze samorządowe będą się teraz starać o wpisanie brodaczy na listę UNESCO.
- Są podstawy do wpisania brodaczy na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNCESCO. Będziemy w tym kierunku szli – zapowiedział Misztal.
Brodacze w Sławatyczach są widoczni nie tylko przez trzy dni w roku. Przy rynku znajduje się mural z przebierańcami, na skwerze stoją ich rzeźby. Wójt wyjaśnił, że konkurs na najładniej przebranego brodacza to jeden z elementów dodanych do tradycji, żeby ją zachować.