Pod listem do prezydenta miasta podpisali się członkowie Forum Kultury przestrzeni, Fundacji Wolności i Towarzystwa dla Natury i Człowieka. Zwracają oni uwagę na możliwość ocalenia 20 drzew, które znajdują się w rejonie powstającego Dworca Metropolitalnego. Czasu na ocalenie drzew jest mało – 15 z nich zostało już wyciętych, chociaż w ocenie aktywistów, można było temu zapobiec. Niektóre drzewa w ogóle nie kolidują z nowym planem zagospodarowania przestrzennego. Są też przypadki, w których wystarczy delikatna, wręcz kosmetyczna zmiana, która sprawi, że drzewo zostanie ocalone.
- Z naszej analizy wynika, że w większości wypadków konieczność wycinki drzew jest podyktowana kolizją z projektowanymi od linijki elementami zagospodarowania terenu. Tym samym drzewa nie zostały potraktowane ani jako wartość, ani jako przeszkody, a wyłącznie jako punkty na mapie, których przekreślenie oznacza wycinkę. W takim podejściu nie dostrzegamy troski o środowisko, w szczególności o liczne dojrzałe drzewa – piszą w liście aktywiści.
Chodzi m.in. o drzewa przy ul. Krochmalnej – tam do wycinki wytypowano osiem drzew – topole kanadyjskie, klony jesionolistne, kasztanowiec pospolity i lipę drobnolistną, które nie wykazują złego stanu zdrowia.
Przy ul. Dworcowej do wycinki wytypowano topolę czarną, przy ul. Gazowej dwa z czterech drzew (klony jesionolistne). Z Placu Dworcowego ma zniknąć jedyne rosnące tam drzewo – jesion pensylwański. Mimo że drzewo nie jest w najlepszym stanie, według jego obrońców jest warte zachowania, ze względu na swój charakter.
Z ul. Pocztowej mogą zniknąć cztery drzewa – topola czarna i trzy głogi jednoszyjkowe.
- Są takie absurdalne miejsca, jak np. na ul. Młyńskiej [Chodzi o siedem drzew - jesiony i klony - przyp. red], gdzie drzewa rosną obok obecnego chodnika, a projektant przewidział w ich miejscu nowy chodnik, co musi wiązać się z wycinką - mówi Krzysztof Kowalik z Towarzystwa Dla Natury i Człowieka i dodaje: - Ludzie nie chcą już mieszkać w betonowej pustyni, chcą przestrzeni bardziej zielonej, o co Ratusz zresztą zadbał chwaląc się, że budynek nowego dworca będzie ekologiczny.
Plany urzędników przewidują w tym miejscu nowe nasadzenia, ale, jak zaznaczają aktywiści, będą to rośliny dwukrotnie mniejsze, a zanim dadzą cień i wytchnienie mieszkańcom i pasażerom korzystającym z nowego węzła przesiadkowego, minie co najmniej kilkanaście lat.
Możliwe, że sprawa nabierze rozpędu i zakończy się protestem. Jak mówią nam lokalni działacze, to jedyna skuteczna droga do zachowania zieleni, co pokazał ubiegłoroczny protest przeciwko wycince drzew na ul. Lipowej.