Takie informacje podała Gazeta Wyborcza Lublin. Jak twierdzą jej informatorzy, Łukasz Sz. miał trafić do aresztu, ale wstawił się za nim Jerzy Ziarkiewicz, prokurator regionalny w Lublinie. Gazeta podaje, że nakazał wycofać wniosek aresztowy wobec niego. Prokurator prowadzący sprawę nie chciał się na to zgodzić i miał zażądać pisemnej wersji polecenia. Wyborcza dowiedziała się, że je dostał, jednak Prokuratura Regionalna nie odpowiedziała na pytania redakcji.
Młodszy brat komendanta
Łukasz Sz. ma 49 lat i prowadzi firmy na Śląsku (firma Amples zajmuje się handlem) i w Warszawie (Art Technologies sprzedaja sprzęt informatyczny i komputerowy). Jak informuje Gazeta Wyborcza, służby zaczęły baczniej przyglądać się biznesom po zatrzymaniu Arkadiusza K., który był śląskim przedsiębiorcą i dobrym znajomym Łukasza Sz. Ma być powiązany kapitałowo z przynajmniej 20 spółkami, które na dużą skalę sprowadzały towar z Chin i wysyłały go m.in. do Białorusi, Ukrainy i Kazachstanu.
- Klasyczny wałek na wielką skalę zwany karuzelą vatowską. Towar, czyli elektronika, ubrania, sprzęt gospodarstwa domowego, RTV z założenia opuszcza nasz kraj, a kupujący otrzymuje zwrot podatku VAT. W zależności od asortymentu od 7 do 23 proc. jego wartości z powrotem trafia na jego konto. W rzeczywistości jedna spółka sprzedaje elektronikę drugiej, ta trzeciej, trzecia czwartej, czwarta piątej itd. Po to, by zmylić trop i by nikt w tym nie mógł się połapać – tłumaczy informator Wyborczej.
Tą sprawą około 2 lata temu zajęły się Prokuratora Regionalna w Lublinie i lubelskie Centralne Biuro Śledcze Policji. Miało wyjść na jaw, że Sz. powoływał się na ochronę nielegalnych interesów przez samą górę policji i nosił reklamówki wypchane pieniędzmi, co ma być zarejestrowane na nagraniach.
Choć sprawa się przeciągała, w listopadzie Łukasz Sz. usłyszał pięć zarzutów. Wśród nich jest udział w grupie przestępczej, pranie brudnych pieniędzy, fałszowanie faktur vatowskich i oszustwa dotyczące mienia znacznej wartości. Wraz z dwoma kolegami miał być aresztowany tymczasowo na trzy miesiące, ale jak podaje Wyborcza, mimo poważnych zarzutów podejrzanych, Sąd Rejonowy w Lublinie odrzucił wniosek. Od tej decyzji odwołał się prokurator prowadzący sprawę i wtedy do akcji miał wkroczyć szef Prokuratury Regionalnej w Lublinie. Na jego polecenie potwierdzone na piśmie wniosek o tymczasowy areszt dla brata komendata głównego policji został wycofany.
Jak informuje Wyborcza, w środę Sąd Okręgowy w Lublinie ma rozpatrzeć sprawę aresztu tymczasowego dla dwóch współpracowników Sz. Jeden z nich usłyszał cztery, a drugi trzy zarzuty.
Oświadczenie Prokuratury Regionalnej w Lublinie
Prokuratura nie odpowiedziała na pytania Wyborczej, ale po publikacji artykułu wydała oświadczenie.
- Dzisiejsza publikacja Gazety Wyborczej pt. "Prokuratura chroni brata komendanta" zawiera nieprawdziwe informacje sugerujące pozamerytoryczne motywy odstąpienia od skierowania przez Prokuraturę Regionalną w Lublinie zażalenia na decyzję Sądu Rejonowego w Lublinie o braku aresztu wobec jednego z podejrzanych zatrzymanych w sprawie zorganizowanej grupy przestępczej wyłudzającej podatek VAT - napisała prokuratura.
Dodano, że wszystkie zarzuty wobec Sz. są aktualne i wyjaśniono powody, dla których brat komendanta głównego pozostaje na wolności.
- Mając na uwadze argumenty sądu dotyczące choroby osoby najbliższej dla podejrzanego, co do których obrońcy przedstawili dokumentację dopiero w trakcie posiedzenia w przedmiocie rozpoznania wniosku o zastosowanie tymczasowego aresztowania, Prokuratura Regionalna w Lublinie kierując się zasadami humanitaryzmu odstąpiła od skierowania zażalenia na brak aresztu wobec tego podejrzanego