Rośnie liczba donosów na agresywne zachowania na drodze
Chodzi o zgłoszenia, które napływają na policyjne adresy akcji "stop agresji drogowej" w poszczególnych komendach wojewódzkich i komendzie stołecznej. Można tam przesyłać informacje na temat agresywnego zachowania ze strony innego uczestnika ruchu oraz załączać filmy. W całym 2024 r. policjanci otrzymali 30 581 takich zgłoszeń. Dla porównania rok wcześniej zgłoszono ponad 29,5 tys. zdarzeń – informuje Polska Agencja Prasowa.
Najwięcej zgłoszeń trafiło do Komendy Stołecznej Policji – aż 7146.
Nadkom. Robert Opas z Biura Ruchu Drogowego KGP przypomniał, że skrzynki z adresami zawierającymi hasło "stop agresji drogowej" przypisane są najpoważniejszym, groźnym dla innych uczestników ruchu drogowego przypadkom. Chodzi m.in. o nieprawidłowe wyprzedzanie, w tym przed i na przejściu dla pieszych, omijanie pojazdu, który ustąpił pierwszeństwa pieszemu na przejściu, zajeżdżanie drogi innym, czy wjeżdżanie na skrzyżowanie przy czerwonym świetle.
"Prosimy, by na te skrzynki nie wysyłać nagrań czy zdjęć dokumentujących inne wykroczenia, które nie mają związku z samą agresją. Niestety, duża część zgłoszeń dotyczy spraw mniej poważnych, jak np. nieprawidłowe parkowanie. Oczywiście można je zgłosić w normalnym trybie bądź w wielu miejscach, także poprzez internet" - przekazał nadkom. Opas.
Niebezpieczne zachowania na drodze w woj. lubelskim
Jak informuje PAP, najmniej zgłoszeń o agresywnych zachowaniach na drodze policjanci dostali na skrzynki komend wojewódzkich:
- Rzeszów - 419
- Kielce - 349
- Białystok - 512
- Gorzów Wielkopolski - 585
- Lublin - 537
Rondo przy pieniu w Lublinie jest jednym z najczęstszych miejsc, w którym dochodzi do kolizji drogowych.- W tym roku (2024 dop. red.) na rondzie 100-lecia KUL doszło do 16 kolizji drogowych. W 1 przypadku przyczyną było niedostosowanie prędkości, w 14 nieustąpienie pierwszeństwa i w 1 najechanie na pojazd poprzedzający – informował w październiku ubiegłego roku nadkom. Kamil Gołębiowski z lubelskiej policji.
W ubiegłym roku rozmawialiśmy z kilkoma kierowcami, którzy wypowiedzieli się nt. sytuacji drogowej w Lublinie. Z czego wynika owa ilość zdarzeń drogowych w tej części Lublina? Zdaniem pana Zbigniewa chodzi o słabą widoczność.
- Tam powinien być ustawiony znak „STOP”. Wielu, niedoświadczonych kierowców uważa, że tam jest pierwszeństwo. Błąd. To że mamy dwa pasy ruchu, nie zwalnia nas z obowiązku by przed rondem się zatrzymać i po prostu spojrzeć: w lewo, w prawo – komentuje przy "rondzie z pniakiem" pan Zbigniew, kierowca, który uprawnienia do kierowania pojazdami mechanicznymi uzyskał w 1998 roku.
W podobnym tonie wypowiadał się pan Janusz, oficjalnie kierowca od 2004 roku. - Niby to duże rondo, ale jest z nim problem. Gdy szkoliłem się na kierowcę mój instruktor mówił wprost: Dynamicznie, musimy włączyć się do ruchu zachowując przy tym pełne bezpieczeństwo wszystkich uczestników ruchu – mówił.
Fenomen ronda przy Makro
- Różne już widziałem sytuacje na drodze, ale takich to jeszcze nie – mówi pan Zbigniew, kierowca od 1999 roku. - Na rondo się powinno wjechać na pełnej manecie, tak? Ale tutaj to jest pokaz nauki jazdy.
To tylko jedna z opinii, która okrasza rondo im. pilota Eugeniusza Kasprzaka w Lublinie. Jak udało nam się ustalić anonimowo w rozmowie z kierującą autobusem miejskim, owe rondo jest źle oznakowane.
- Powiem panu tak, kierowcy głupieją. Wiadomo, że tutaj jest dużo tzw. "elek", ale może to dobry moment, by uczyć kierowców od początku, że jeśli chcemy włączyć się do ruchu na tym rondzie, to róbmy to zdecydowanie – przyznaje anonimowo kierująca autobusem miejskim.