Do wybuchu we wsi Przewodów w woj. lubelskim, leżącej blisko granicy polsko-ukraińskiej, doszło we wtorek, w dniu, w którym siły rosyjskie przeprowadziły zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę. Pocisk, który zabił dwóch mężczyzn, najprawdopodobniej należał do ukraińskiej obrony powietrznej. Podkreślono, że wszystko wskazuje na to, że sytuacja ta była wynikiem nieszczęśliwego wypadku. Dla mieszkańców było to bardzo ciężkie przeżycie.
- Były myśli, żeby uciekać – mówią dziennikarzom „Super Ekspresu” mieszkańcy Przewodowa. Cały czas podkreślają, że strach w nich nadal pozostał.
Od tego zdarzenia już minął prawie tydzień. Już w niedzielę rano przy wjeździe do wsi nie ma już policjantów, którzy zabezpieczali teren suszarni. Zniknęli funkcjonariusze, śledczych czy ekspertów, którzy tam pracowali.
Gdy patrzy się na miejsce zdarzenia, uwagę zwraca wielka dziura. W miejscu, gdzie jest lej powybuchowy, znajdowała się waga towarowa, na którą wjeżdżały tiry do ważenia przywiezionego zboża. Wokół miejsca eksplozji rozsypane są ziarna kukurydzy, które zostały przywiezione we wtorek po południu przez traktorzystę do suszarni. Widać także odsłonięte betonowe fundamenty, niedaleko leżą metalowe, podłużne części wagi.
Według relacji wiceprezesa gospodarstwa rolnego Agrocom Federico Viola, z którym wcześniej rozmawiała PAP, obok wagi znajdował się mały budynek, w którym pracownicy dokonywali zazwyczaj formalności i wystawiania dokumentów. Teraz nie ma po nim śladu.
W wyniku zdarzenia zmarł 62-letni traktorzysta Bogdan C. i 60-letni Bogusław W., który był kierownikiem magazynu. Ich pogrzeb odbył się w ubiegły weekend.