15 listopada na atak zimy gotowych było m.in. 53 solarki, 22 ciągniki, ładowarki, pługi i 4 tys. ton soli drogowej. Artur Szymczyk, zastępca prezydenta Lublina ds. inwestycji i rozwoju, zapewniał wówczas, że szczególną uwagę podczas odśnieżania drogowcy zwrócą na chodniki.
Głównym celem zimowego utrzymania jest zachowanie drożności lubelskich ulic i ciągów pieszych, co przekłada się na bezpieczeństwo mieszkańców i funkcjonowanie miasta.
Kiedy zima zaatakowała trzy tygodnie później, miasto w ciągu samego weekendu wydało 1,2 mln zł na usunięcie śniegu z dróg. Było pługowanie, odśnieżanie ręczne, sypanie solą (869 ton) i piaskiem (211 ton). Sprzęt najpierw wyjechał na główne ulice.
ZDiM (Zarząd Dróg i Mostów - przyp. red.) już w trakcie opadów, nie czekając na ich zakończenie, uruchomił zarówno mechaniczne, jak i ręczne odśnieżanie chodników. Decyzja obejmowała wszystkie chodniki objęte umową, będące w stałym utrzymaniu jak również dodatkowe pakiety tj. zbiór kolejnych lokalizacji przygotowanych na wypadek intensywnych opadów. W niedzielę i w poniedziałek pracowało 15 brygad ręcznego oczyszczania. Uruchomiono również wszelkie pozostające w dyspozycji siły w postaci opłużonych traktorów o mniejszej masie do udrażniania chodników będących poza stałym utrzymaniem. Obecnie przy odśnieżaniu chodników prace wykonuje 12 brygad - poinformowała Justyna Góźdź z biura prasowego prezydenta miasta.
Zapewniła też, że dojścia do przejść dla pieszych są odśnieżane wraz z chodnikami na bieżąco, choć może się zdarzyć, że śnieg zostanie przesunięty tam, skąd już wcześniej się go pozbyto.
Wówczas zostaje zlecone dodatkowe doczyszczanie przejść - zapewnia jednak Góźdź.
Swoje obserwacje na temat dostępności miejskiej infrastruktury mają mieszkańcy i mieszkanki Lublina. Nie wszystkie pokrywają się z tym, o czym informuje ratusz.
Ponad półmetrowej wysokości wał śnieżny. To przejście dla pieszych. Bez odśnieżania miasta było łatwiej - stwierdził Jakub Kazimierczak, który na co dzień po mieście jeździ rowerem albo autobusem i jak podkreśla, dzięki temu nie powoduje korków. - Nikt nie twierdzi, że drogi nie powinny być odśnieżone, jednak nie może być to kosztem chodnika. Dziś śnieg jest z dróg spychany na przejścia dla pieszych, chodniki i przystanki. Stan jest tragiczny nawet 48h po ustaniu opadów. Po dobie piesi sami wydeptali przejścia w tych zaspach (w poniedziałek wieczorem). Ci sprawniejsi oczywiście. Mniej sprawni zrezygnowali, bo się nie da - twierdzi.
Nieodśnieżone według miłośników i miłośniczek dwóch kółek były też ścieżki rowerowe. Jak podkreślają, to właśnie dzięki tej formie komunikacji korki na ulicach są mniejsze, a nie wszyscy rowerzyści i rowerzystki zmieniają preferencje w zależności od opadu. Chyba że muszą, bo drogi dla ich pojazdów są pokryte śniegiem.
Zapytaliśmy lubelski ratusz o priorytety podczas odśnieżania miasta oraz o to, gdzie na tej liście mieszczą się drogi rowerowe. Dostaliśmy obszerną odpowiedź na temat chodników i przejść dla pieszych, w której jednak nie było odpowiedzi na pytanie o ścieżki.
W Lubelskich Standardach pieszych można jednak znaleźć piramidę priorytetów wspierania form komunikacji. Czytamy w nich:
Rekomenduje ona taki system miejskiego transportu, w którym do jak największej ilości miejsc powinno dać się dojść pieszo, a samochód jest wybierany w ostateczności, jako najmniej ekonomiczny dla organizmu miejskiego.
Za bardziej ekonomiczny miasto uznało jazdę na rowerze.