„Zadzwoniłem do kolegi i nogi się pode mną ugięły”. Mieszkańcy Przewodowa są w szoku po ostatnich wydarzeniach

i

Autor: Super Express Relacja mieszkańca Przewodowa po eksplozji. “To mogłem być ja...”

„Zadzwoniłem do kolegi i nogi się pode mną ugięły”. Mieszkańcy Przewodowa są w szoku po ostatnich wydarzeniach

2022-11-16 13:25

Po godzinie 15.00 w wtorek mieszkańcy małej wsi w pow. hrubieszowskim usłyszeli świst i wybuch. A po tym wszystkie oczy i uszy całego świata zwróciły się w stronę Przewodowa. Okazało się, że w wyniku eksplozji rakiety zginęło tam dwóch mężczyzn. – To mogłem być ja – mówi Mateusz Zub, który tego dnia miał przyjść na drugą zmianę.

- Nie byłem wtedy na miejscu. Byłem w domu, bo miałem przyjść na 19.00, na drugą zmianę. Widziałem jednak kupę dymu i tyle. Słyszałem też huknięcie. To było straszne. Aż szyby zaczęły drżeć w oknach – mówi pan Mateusz.

We wtorek o godzinie 15.40 na terenie wsi Przewodów w powiecie hrubieszowskim w województwie lubelskim doszło do wybuchu pocisku produkcji rosyjskiej, w wyniku czego śmierć poniosło dwóch obywateli Rzeczypospolitej Polskiej - przekazało polskie MSZ w komunikacie w nocy z wtorku na środę.

Z ustaleń Interii wynika, że jedną z ofiar jest 62-letni Bogdan W. To mieszkaniec Przewodowa. Drugi z mężczyzn — Bogdan C. w wieku 60 lat, który mieszkał w oddalonej o kilka kilometrów miejscowości Setniki. Pracowali w suszarni zboża. To miał być dzień jak każdy.

- Myśleliśmy o tym, że może suszarnia wybuchła, bo tam jest piec, ale okazało się, że rakieta spadła – mówi pan Mateusz.

- Wróciliśmy z pracy, wszędzie ludzie i tylko jedna wielka dziura, którą widzieliśmy w Internecie – opowiada Bogdan, mieszkaniec wsi.

To mała społeczności i znają się tu wszyscy. Jedna z ofiar była mężem nauczycielki z lokalnej szkoły podstawowej.

- Bardzo dobrze znaliśmy tych panów. Jeden z nich to szwagier naszego kolegi. Był z nami bardzo zżyty. Każdemu pomógł, wszystko zrobił. Był bardzo „obrotny” – wspomina pan Bogdan.

Mieszkańcom trudno się pogodzić z tym co się wydarzyło. Dzieci nie poszły do szkoły, a lokalne media donoszą, że niektórzy się spakowali i wyjechali do bliskich, którzy nie mieszkają tak blisko granicy.

- U nas blisko miejscowości to się stało. Wiadome co się jeszcze stanie? Każdy się boi, ale zobaczymy co będzie dalej – mówi jeden z mieszkańców.

Nikt nie spodziewał się, że te „wybuchy” to rakiety. Nikt też miejsca jeszcze nie widział. - Zadzwoniłem do kolegi i nogi się pode mną ugięły. Najpierw naprawdę myślałem, że to piec wybuchł, a później się okazało, że to rakieta spadła na wagę – opowiada pan Mateusz.

Mieszkańcom Przewodowa zapewniono pomoc psychologiczną, ale chwilę to potrwa, zanim odzyskają pełny spokój.

Pan Mateusz tego dnia miał do pracy na drugą zmianę, która zaczynała się o godzinie 19.00.

- Jak powiedzieli mi, że tych dwóch panów nie żyje to już w ogóle. To mogłem być ja – mówi.

Z mieszkańcami na miejscu rozmawiał dziennikarz Super Ekspressu - Mateusz Nadworski. 

Relacja mieszkańca Przewodowa po eksplozji. “To mogłem być ja...”