Kolejny dzień prac w Osinach
W czwartek rano wznowiono działania na miejscu eksplozji drona w Osinach (woj. lubelskie). Jak przekazał prokurator okręgowy w Lublinie Grzegorz Trusiewicz, w akcji uczestniczy ok. 150 osób, w tym wojsko, policja, Żandarmeria Wojskowa i inne służby. Obszar poszukiwań został powiększony o piąty sektor i obejmuje już kilka hektarów pola kukurydzy.
– Będziemy dziś przede wszystkim opisywać przedmioty, które ujawniliśmy do tej pory. Skupimy się także na epicentrum wybuchu, żeby przeszukać to, co mogło pozostać pod ziemią – mówił prokurator. Podkreślił, że szczególną uwagę zwrócono na możliwość odnalezienia urządzeń elektronicznych, które mogłyby posłużyć do dalszych badań.
Śledczy zabezpieczyli także ziemię z miejsca eksplozji, która zostanie poddana analizie pod kątem materiałów wybuchowych.
Trop znad Białorusi i uszkodzone linie energetyczne
Prokurator Trusiewicz poinformował, że w środę przesłuchano kolejne trzy osoby z okolicznych miejscowości. W sumie od początku postępowania przesłuchano około dziesięciu świadków.
- W zestawieniu z nagraniami, które posiadamy, istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że obiekt ten nadleciał prawdopodobnie z terenu Białorusi – podkreślił.
Jedną z hipotez badanych przez śledczych jest możliwość, że obiekt zahaczył o pobliskie linie energetyczne. Zabezpieczono trzy z nich, na których widać ślady świeżych uszkodzeń.
Szef Prokuratury Okręgowej w Lublinie Grzegorz Trusiewicz powiedział w czwartek podczas briefingu prasowego w Osinach, że śledczy wciąż znajdują nowe elementy drona, który spadł na pole kukurydzy. Szczątki znajdywane są nawet ponad 100 metrów od miejsca eksplozji.
Prok. Trusiewicz przyznał, że podczas prac odkrywkowych w miejscu, gdzie doszło do eksplozji, odkopano „istotne elementy”, które mogą przyczynić się do wyjaśnienia sprawy. Jak mówił, chodzi m.in. o silnik, elektronikę i elementy konstrukcyjne.
- Zbieramy wszystkie rozczłonkowane części, które przekażemy biegłym, a następnie będą one przez nich weryfikowane – przekazał prokurator. Dodał, że opinia biegłych spodziewana będzie za co najmniej miesiąc.
Jedną z wersji, którą śledczy biorą pod uwagę jest to, że dron mógł zahaczyć o pobliskie linie energetyczne. Prokurator doprecyzował, że ujawniony w środę na miejscu zdarzenia silnik leżał pod liniami energetycznymi. Trzy fragmenty z nich ze „śladami świeżego uszkodzenia” zostały zabezpieczone wcześniej przez śledczych.
Trusiewicz odniósł się też do pytania, czy na dronie znajduje się napis Osiny.
- Nie wiem, ja takiego napisu nie widziałem – przekazał.
Śledztwo prowadzone jest w kierunku art. 163 kodeksu karnego, czyli sprowadzenia zdarzenia powszechnie niebezpiecznego w postaci eksplozji, które mogło zagrozić życiu wielu osób i mieniu w wielkich rozmiarach.
Polityczne reakcje i dyplomatyczne konsekwencje
Wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz jeszcze w środę poinformował, że w Osinach eksplodował rosyjski dron. W jego ocenie zdarzenie należy traktować jako prowokację Federacji Rosyjskiej, dokonaną w szczególnym momencie, gdy toczą się międzynarodowe rozmowy o pokoju w Ukrainie.
Szef MSZ Radosław Sikorski zapowiedział wystosowanie noty protestacyjnej wobec Rosji w związku z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej.
– Kolejne naruszenie naszej przestrzeni ze Wschodu potwierdza, że najważniejszą misją Polski wobec NATO jest obrona naszego własnego terytorium – podkreślił na platformie X.
Na miejscu w Osinach pracuje obecnie sześciu prokuratorów wspieranych przez specjalistów z Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia w Zielonce. Zabezpieczone dowody – zarówno szczątki drona, jak i próbki ziemi – będą teraz kluczowe dla ustalenia, skąd dokładnie pochodził obiekt i jakie miał przeznaczenie.
Zobacz także: IV KRÓLewski Piknik Lotniczy w Radawcu