Na mocy tego dokumentu uchwalonego nad ranem po wielogodzinnym posiedzeniu rady miasta 30 ha górek czechowskich może zostać zabudowanych blokami mieszkalnymi. Sprawa tego studium była rozpatrywana przez sąd pierwszej instancji po raz trzeci. Przypomnijmy, że dwa poprzednie wyroki były korzystne dla osób niepopierających zabudowy górek, ale Naczelny Sąd Administracyjny zarządził, ze sprawa ma zostać rozpatrzona od nowa.
Jak wskazał podczas poniedziałkowego ogłoszenia wyroku Wojewódzki Sąd Administracyjny, kluczowy wpływ na decyzję miało właśnie to, że górkami już się zajmowano na wokandzie.
- Sąd orzekający obecnie związany jest ustaleniami dokonanymi we wcześniejszych wyrokach sądu drugiej instancji. W tych wyrokach większość istotnych dla sprawy kwestii została przesądzona, rozstrzygnięta kategorycznie. Sąd nie może się tymi kwestiami ponownie zajmować, a tym bardziej podważać ich prawomocności. Te orzeczenia są prawomocne i wiążące, tak że sąd musi obecnie przyjmować ten stan faktyczny i prawny, jaki został tymi orzeczeniami ukształtowany - uzasadniał sędzia sprawozdawca Marcin Małek.
Jak podkreślił, sąd zobowiązany jest do uwzględnienia trzech kwestii: że w studium nie uwzględniono rezerwatu przyrody na rzecz zespołu przyrodniczo-krajobrazowego, czy organ właściwie wyważył interesy (publiczny z prywatnym) i czy nie doszło do naruszenia zasady proporcjonalności, o której pisze zarówno konstytucja, jak i ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.
- Mając to na uwadze, sąd uznał, że wszystkie te kwestie podnoszone w skardze przez wojewodę nie mają uzasadnienia - tłumaczył sędzia.
Jak wyłuszczył, cały teren górek czechowskich jest przyrodniczo istotny i ważny dla miasta, ale po chwili dodał, że z dokumentów wynika, że najważniejsze, najistotniejsze elementy tego terenu zostaną zachowane i że trzy wysoczyzny, które zostały przeznaczone pod zabudowę, nie przedstawiają żadnych wartości przyrodniczych, istotnych, takie jak te suche doliny i zbocza wzniesień. Argumentował też, że czwarta wysoczyzna została wyłączona spod zabudowy właśnie z powodu wartości przyrodniczych. Na tej podstawie sąd uznał, że proporcje między interesem publicznym a prywatnym zostały wyważone.
Sędzia sprawozdawca podkreślał też, że pomysł zabudowania górek nie jest nowy.
- Plan obowiązujący z 2005 r. przewiduje na tym obszarze zabudowę. Jej charakter jest trochę inny, bo tam zwiększeniu uległa zabudowa mieszkaniowa, ale te tereny nawet w większym stopniu były przeznaczone pod zabudowę. Nie można teraz podnosić zarzutu, że teren na nowo został przeznaczony na coś innego niż dotychczas - dodał.
Od wyroku sądu odwołać się może tylko wojewoda. Warto jednak zaznaczyć, że skargę składał Przemysław Czarnek, więc aktualnie urzędujący na tym stanowisku Lech Sprawka może nie chcieć wnosić skargi kasacyjnej.
- Wojewoda Lubelski wystąpi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie z wnioskiem o sporządzenie na piśmie uzasadnienia wyroku ws. górek czechowskich. Po zapoznaniu się z uzasadnieniem wyroku, wojewoda lubelski podejmie decyzję co do złożenia skargi kasacyjnej - zapewnia Agnieszka Strzępka, rzeczniczka wojewody.
W to, że skarga zostanie wniesiona, nie wierzą jednak przeciwni zabudowie górek aktywiści i aktywistki, którzy spodziewali się niekorzystnego dla siebie wyroku.
- Nie sposób zgodzić się ze stwierdzeniem, że tereny przeznaczone pod zabudowę nie posiadają istotnych wartości przyrodniczych. To jest kluczowe rozstrzygnięcie, które zapadło w orzeczeniu NSA i zostało tam przepisane dokładnie ze skargi kasacyjnej miasta, co stoi w radykalnej sprzeczności z wiedzą, którą mamy, z wiedzą naukową. Wykazywaliśmy dokładnie, jakie gatunki, na którym fragmencie przeznaczonym pod zabudowę występują i jaka jest ich ranga - podkreślił Krzysztof Gorczyca, prezes Towarzystwa dla Natury i Człowieka.
O komentarz poprosiliśmy też ratusz. Katarzyna Duma, rzeczniczka prezydenta miasta, zwróciła uwagę, że dwa poprzednie wyroki NSA również były korzystne dla Gminy Lublin.
- Gmina Lublin była zobowiązana uwzględnić fakt, że część obszaru górek czechowskich należy do właściciela prywatnego i możliwość zabudowy istnieje w ramach prawa własności. Sąd wskazał, że pozyskanie części tego terenu przez Gminę Lublin także leżało w interesie publicznym. Dzisiejszy wyrok, tak jak dwa poprzednie orzeczenia NSA w tej sprawie, potwierdził, że studium zostało uchwalone zgodnie z obowiązującym prawem, a także z zachowaniem ochrony przyrodniczej przewidzianej dla tego terenu - stwierdziła Duma.