W poniedziałek wójt gminy Wojciech Sawa zadecydował o rozwiązaniu manifestacji przed przejściem w Dorohusku. Sąd Okręgowy w Lublinie ma 30 dni na rozpatrzenie odwołania protestujących przewoźników w tej sprawie. Z kolei w piątek Sąd Okręgowy rozpatrzył zażalenie przewoźników na decyzję wójta zakazującą nowego zgromadzenia, o które we wtorek zawnioskowali przewoźnicy.
- Sąd postanowił uchylić decyzję wójta gminy Dorohusk z dnia 13 grudnia 2023 r. - poinformował sędzia Piotr Ryng.
Sąd nie podzielił argumentacji wójta, według którego przebieg protestu miałby zagrażać mieniu w znacznych rozmiarach, chodzi m.in. o straty finansowe po stronie przedsiębiorców przewozowych oraz spowodować zakłócenie porządku publicznego.
- Przedmiotowe zgromadzenie nie ma na celu uniemożliwienia dokonywania odpraw na przejściu granicznym; spowodowania, że ruch kołowy przestanie tam funkcjonować, ale ma doprowadzić przede wszystkim do jego spowolnienia i zakłada przepuszczanie w pierwszej kolejności pojazdów uprzywilejowanych, z ładunkiem szybko psującym się, pojazdów wojskowych, z pomocą humanitarną – wyjaśnił sędzia.
Zwrócił również uwagę, że tego rodzaju protest jest jedyną dopuszczalną prawnie formą presji na władze państwowe.
- Zwłaszcza w takich przypadkach, gdy mechanizmy dialogu władz państwowych z obywatelami szwankują (…) Być może problem zostanie rozwiązany przez nową władzę, ale jak dotychczas nie przedstawiono żadnego rozwiązania protestującym – uzasadnił sędzia Piotr Ryng.
Piątkowe orzeczenie sądu podlega natychmiastowej wykonalności. Wójt ma 24 godziny na złożenie zażalenia do Sądu Apelacyjnego w Lublinie. Wojciech Sawa powiedział PAP, że jeszcze nie podjął decyzji w tej sprawie.
Podczas rozmowy z mediami przewodnicząca protestu w Dorohusku Edyta Ozygała wyraziła zadowolenie z decyzji sądu.
- Krótko mówiąc, Dorohusk nie padł; wracamy na granicę – podkreśliła, precyzując, że protest rozpocznie się ponownie w poniedziałek, najpóźniej we wtorek.
Jeden z organizatorów protestu przewoźników na granicy z Ukrainą i polityk Konfederacji Rafał Mekler powiedział, że protestujący są w stałym kontakcie z nowym ministrem infrastruktury Dariuszem Klimczakiem.
- Próbujemy wypracować jakiś kompromis, który pozwoli nam wszystkim wrócić do domów – powiedział Mekler, zaznaczając, że na ten moment również w święta zamierzają kontynuować protest na granicy.
Według danych policji, w 45-kilometrowej kolejce do odprawy przez Dorohusk oczekuje w piątek ok. 1,7 tys. tirów. Sznur aut sięga do miejscowości Chojno Nowe Pierwsze na dk nr 12. Czas oczekiwania na przekroczenie granicy wynosi 55 godzin.
Przedsiębiorcy kontynuują trwającą od 6 listopada manifestację przed przejściami granicznymi w Hrebennem (woj. lubelskie) i Korczowej (woj. podkarpackie).
Przewoźnicy domagają się m.in. wprowadzenia zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego; zawieszenia licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny na Ukrainie i przeprowadzenia ich kontroli. Jest też postulat dotyczący likwidacji tzw. elektronicznej kolejki po stronie ukraińskiej.