W Lublinie możemy zobaczyć bajkę w Bajce! Zajrzeliśmy do najstarszego kina w mieście

2025-11-05 6:00

5 listopada, w Międzynarodowy Dzień Postaci z Bajek, wspominamy Misia Uszatka, Reksia i Rumcajsa. To idealny moment, by zajrzeć do lubelskiego Kina Bajka. To najstarsze działające kino w mieście, które w tym roku świętowało 35-lecie.

W Lublinie możemy zobaczyć bajkę w Bajce! Zajrzeliśmy do najstarszego kina w mieście

i

Autor: Kino Bajka/ Facebook

Z tej okazji porozmawialiśmy z tamtejszym kierownikiem Waldemarem Niedźwiedziem.

Może zdradziłby pan, skąd w ogóle pomysł na tę nazwę i na to żeby prowadzić kino?

Waldek Niedźwiedź: Mój brat Roman Gutek, który prowadził dystrybucję filmów w Warszawie, chciał otworzyć kino. W 90 roku władze Warszawy dystrybutorom filmowym rozdawały - można tak powiedzieć - warszawskie kina, każdy dystrybutor otrzymał jedno, również mój brat. Niestety nie to, które chciał. Otrzymał Muranów, a chciał warszawską Bajkę, w której przez wiele lat znajdował się sztab warszawskiego "Tygodnia Filmowego", potem "Warszawskiego Festiwalu Filmowego". Los tak pokierował, że dostał dostał kino Muranów, które było wtedy do kompletnego remontu, totalny bałagan tam był. W związku z tym usłyszałem: "Bracie, Waldek nie dostałem w Warszawie Bajki, to otworzymy Bajkę w Lublinie", i to stąd właśnie nazwa.

W październiku świętowaliście 35-lecie, ale trzecia dekada zaczęła się nieciekawie. W 2020 roku pandemia dała wam w kość, czy po tym czasie udało się wyjść z tarczą?

WN: Powiem tak, 2019 był najlepszym rokiem w kinach w Polsce od początku transformacji. Przyszło najwięcej widzów, prawie 60 milionów. Wydawało się, że rynek w Polsce się rozpędził i wreszcie będzie można jakieś pieniądze zaoszczędzić. Zarówno ja, jak wiele innych kin moglibyśmy zaoszczędzić na remonty, na zakup nowego sprzętu i tak dalej. Niestety pandemia wszystko przerwała. Chociaż uważam, że niepotrzebnie kina były zupełnie całkowicie zamknięte. Można było ograniczyć wielkość widowni, ale mleko się wylało. W tej chwili do kin wróciło około 60% tych widzów, którzy byli w 19 roku, to z różnymi dofinansowaniami z zewnątrz, ledwo wystarcza na pokrycie bieżących kosztów. Natomiast ciężko jest w tej chwili marzyć o jakimkolwiek rozwoju, o inwestycjach, a niestety musimy już w przyszłym roku wymienić  projektor, nagłośnienie też już jest wysłużone i wypadałoby je wymienić. Ogólnie rzecz biorąc jest bardzo ciężko.

To nie pierwsza górka, która jest na waszej drodze...

WN: Średnio w Polsce brakuje w stosunku do 19 roku, jeszcze około 25-30% widzów, więc do rekordów liczby widzów daleko. Niestety, stała się rzecz jeszcze jedna, kiedyś osiągaliśmy roczną widownię powiedzmy na 120 tytułach. W tej chwili żeby tę widownię osiągnąć, musimy grać 250-300 tytułów rocznie. To oznacza, że filmy są bardzo krótko grane, bo jest ich tak dużo. Trudniej jest przez to wypromować konkretne tytuły, w każdy piątek wchodzą dwa, trzy nowe tytuły, więc jest trudna identyfikacja. Niektóre tytuły sprzedają się bardzo dobrze, wypadałoby wydłużyć granie, ale niestety już następne wypychają je z repertuaru. Rynek się po prostu mocno zmienił. Widzowie pozostali przy platformach streamingowych, a nawet od studentów słyszę, że oglądają filmy z innych źródeł i w innych miejscach niż kino. To trochę mi przypomina lata 90, przełom wieków, ale mam nadzieję, że to wszystko wróci do do jakiejś normy, że widzowie wrócą do kin.

Inwestycje i remonty to chyba nie jedyne zmartwienie?

WN: Kino w tej historii przeżywało już bardzo wiele, wiele ciężkich momentów. Przecież lata 90, to kasety wideo, potem powstanie multipleksów, potem cyfryzacja kin. Kina tradycyjne często nie miały pieniędzy, żeby przejść taką transformację, zakupić projektory cyfrowe, bo to są ogromne koszty. W tej chwili projektor, który w przyszłym roku powinienem kupić będzie kosztował jakieś 450 tysięcy złotych, także będę szukał funduszy i w instytucie filmowym, ale też może wśród lubelskich przedsiębiorców. Może pomogą, jeśli będą tak łaskawi.

No tak, mieszkańcy naszego miasta na pewno mają wiele wspomnień związanych z tym kinem. Tutaj pewnie widzieli albo pierwszy film na dużym ekranie, albo wybierali się na pierwsze randki, więc na pewno z sentymentem wspominają to miejsce. Może ma pan jakieś swoje wspomnienia związane z kinem?

WN: To może powiem o bajce, o filmie bajkowym animowanym. Nie pamiętam, którym to był rok, ale to były lata 90, kiedy na ekrany wchodził "Kosmiczny mecz", Królik Bucks i Michael Jordan. To była animacja, która od pierwszego do ostatniego seansu w naszym kinie wypełniała salę w 100%. Warto zaznaczyć, że seanse mieliśmy od 9 rano i już od 9 mieliśmy komplety, a ostatni seans rozpoczynał się chyba o godzinie 18:30 i też był na pełnej sali. Film trwał tylko 72 minuty, więc co półtorej godziny graliśmy. Pewnie ta frekwencja była dlatego, że premiera filmu idealnie trafiła w ferie zimowe w naszym województwie, więc do końca ferii, do niedzieli mieliśmy mieliśmy wypełnione sale. Pamiętam to, bo jeszcze w tamtych czasach bilety, które sprzedawaliśmy były biletami rolki i każdy bilet trzeba było ostemplować dwoma pieczątkami - z ceną i datą. Trochę mogliśmy przypominać scenę z innej bajki, jak Reksio stukaliśmy, klepaliśmy tymi pieczątkami te bilety i pracownicy i nasi znajomi, którzy zawitali do kina i nam pomagali. To było niesamowite, fantastyczne czasy.

Mi najmocniej utkwiło w pamięci wyjście klasowe na "80 dni dookoła świata". Wtedy też pamiętam, że zwróciłem uwagę na balkon, tą wyższą widownię. To ma swój urok i chyba nie ma wiele już takich miejsc?

WN: No tak, większość kin to są parterowe widownie. Natomiast, to kino takie już było, takie kino wynajęliśmy, taki obiekt wynajęliśmy. Oczywiście ja najchętniej ten balkon bym zlikwidował i zrobił dodatkową salę, ale jest to potężna inwestycja, ingerencja w strukturę budynku, więc skoro nas na nie stać w tej chwili na projektory, to tym bardziej na przebudowę. W 2017 roku udało nam się otworzyć drugą studyjną kameralną salkę, która pięknie pracuje. Można tam organizować prywatne zamknięte pokazy. Kiedyś graliśmy też maratony filmowe ale niestety w pewnym momencie musieliśmy przerwać, a powodem była dyskoteka, która zainstalowała się pod nami. W tej chwili jest bardzo sympatyczna restauracja, więc niewykluczone, że do maratonów wrócimy.

Szczególnie, że sezon świąteczny, sezon zimowy, to chyba czas najbardziej oczekiwany przez branżę?

WN: Zgadza się. Tak naprawdę sezon w kinach trwa od września do mniej więcej świąt wielkanocnych, a potem niestety sezon ogórkowy. Pozostaje nam czekać, aż widownia wzrośnie przynajmniej do tej z 2019 roku. Chcielibyśmy oferować to, co mamy, pokazy, propozycje przeróżnych filmów. Nie staramy się nic cenzurować w naszym kinie. My tylko proponujemy, a widzowie niech wybierają. Oferta jest bardzo szeroka i dla młodszych i dla starszych, tutaj muszę podziękować lubelskim seniorom, bo naprawdę tworzą tutaj potężną widownię, są przesympatyczni i w dużej mierze dzięki nim jeszcze funkcjonujemy.

Repertuar najbliższych seansów w Kinie Bajka zobaczycie tutaj.

Zobacz także naszą galerię zdjęć: Gigantyczny pająk z Lublina robi furorę w sieci. „To rodzinny projekt z sercem”

Zabytkowy cmentarz przy ul. Lipowej w Lublinie - trwa zbiórka na odnowę przepięknych pomników
Lublin Radio ESKA Google News