Biedronka zapłaci za swoje praktyki
- Wyrok to bardzo ważny sygnał dla rynku, zwłaszcza największych przedsiębiorców. Sieci handlowe powinny płacić dostawcom za produkty taką cenę, na jaką się umówiły - napisał Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów na platformie "X".
Dodał, że karę ustalono na ponad pół miliarda złotych (ponad 506 mln zł). Cytowany we wpisie Prezes UOKiK Tomasz Chróstny stwierdził, że jest to wyrok ważny dla całego rynku.
- Stoimy na straży polskich dostawców i producentów żywności - zapewnił.
Urząd dodał, że sąd w ustnym uzasadnieniu podkreślił „ogromną przewagę sieci Biedronka nad dostawcami” i podzielił stanowisko UOKiK.
- Sieć ma obowiązek wykonywania zawartych umów i powstrzymania się od jednostronnych zmian ceny - stwierdził.
Podkreślono jednocześnie, że wyrok nie jest prawomocny i Jeronimo Martins Polska (właściciel sieci Biedronka) przysługuje apelacja.
Jest komentarz Biedronki
Biedronka na prośbę PAP o komentarz przekazała, że relacje z polskimi dostawcami opiera na „fundamencie transparentności i uczciwości” od blisko 30 lat.
- Negocjacje cen mają na celu przyniesienie korzyści polskim konsumentom, pozwalając zaoferować razem z naszymi partnerami najwyższą jakość produktów w najniższych na rynku cenach - zapewnił dyskont.
Odnosząc się do wyroku sądu, firma stwierdziła, że ten zwrócił uwagę na „daleko idące wady decyzji nakładającej karę na Jeronimo Martins Polska".
- Co więcej, sąd wskazał także na brak zasadności traktowania wszystkich dostawców według tych samych kryteriów - podkreśliła Biedronka. W konsekwencji tego - jak poinformowała sieć - sąd zmienił decyzję UOKiK i oddalił karę w części obejmującej 220 mln zł.
- Wyłącznie w zakresie 7 dostawców z 214 z grupy owoce i warzywa sąd, w naszej ocenie niezasadnie, ocenił posiadanie przewagi kontraktowej przez Spółkę (Biedronkę - PAP) i to tylko dlatego, że zakres udzielonych rabatów był wyższy niż wobec pozostałych dostawców - oceniła Biedronka.
Pod koniec 2020 roku UOKiK ukarał spółkę Jeronimo Martins Polska karą w wysokości 723 mln zł, tłumacząc, iż ta w „nieuczciwy sposób zarabiała kosztem dostawców produktów spożywczych". Wyjaśniono wówczas, że sieci handlowe uzyskują od dostawców rabaty handlowe, tak aby nabyć produkty w najkorzystniejszych cenach, a „dobra praktyka i przepisy prawa” wymagają, aby zawrzeć je w umowie, lecz nie zawsze tak jest.
- Z informacji zebranych (...) w trakcie postępowania i kontroli w biurach tego przedsiębiorcy wynika, że spółka w arbitralny sposób narzucała niektóre rabaty - stwierdził UOKiK. Wyjaśniono, że w ciągu trzech lat (tj. 2018, 2019 i 2020) spółka Jeronimo Martins Polska „zarobiła na zakwestionowanych praktykach ponad 600 mln zł”.
Dostawcy żyli w strachu?
W tym okresie działania Biedronki miały dotknąć ponad 200 podmiotów, przy czym 80 proc. dotyczyło dostaw owoców i warzyw.
- W skrajnych przypadkach wysokość nieuczciwego rabatu przekraczała 20 proc. całego obrotu wypracowanego z Biedronką - poinformował. Wyjaśnił, że kontrahenci o konieczności udzielenia rabatu mieli być informowani dopiero po zrealizowaniu dostaw.
- Tym samym zawierając umowę, nie wiedzieli, ile zarobią, ponieważ w każdej chwili właściciel Biedronki mógł zażądać pomniejszenia wynagrodzenia poprzez przyznanie dodatkowego rabatu w sobie tylko znanej wysokości - tłumaczył urząd.
Dodał, że dostawcy zgadzali się na niekorzystne warunki ze względu na siłę rynkową Biedronki. Wyjaśnił, że obawiali się, iż „zakończenie współpracy mogłoby oznaczać jeszcze większe straty finansowe”.
Zobacz także: Popularna sieć otworzyła nowy sklep w Lublinie