Do zdarzenia doszło we wtorek w pow. puławskim. Uciekinier wcisnął pedał gazu zamiast hamulca, kiedy policja dała mu znak do zatrzymania się do kontroli.
Choć kierowca opla gwałtownie przyśpieszył, nie udało mu się ujechać dalej niż kilkaset metrów – po tym odcinku pojawił się zakręt i wtedy mężczyzna nie zdołał zapanować nad pojazdem i wjechał do rowu. W tym momencie ścigany wyszedł z wozu, trzymając w ręce… nosidełko z niemowlęciem. Myli się jednak ten, który by sądził, że był to koniec ucieczki – nastąpiła tylko zmiana środka, bo w dalszy pęd mężczyzna rzucił się na własnych nogach.
– Funkcjonariusze pobiegli za nim, jednocześnie wydając mu głośne i wyraźne polecenia do zatrzymania się. Gdy mężczyzna dobiegł do skarpy, porzucił na jej brzegu nosidełko z dzieckiem, a sam zaczął zeskakiwać w dół. Jeden z policjantów zaopiekował się dzieckiem, a drugi kontynuował pościg, ostatecznie doganiając uciekiniera na dole skarpy – relacjonuje kom. Ewa Rejn-Kozak z puławskiej policji.
Mężczyzna nawet w tym momencie nie potrafił zaakceptować stanu rzeczy – był agresywny, nie słuchał poleceń, próbował się wyrwać i uciec, więc został obezwładniony i przewieziony do policyjnego aresztu. Córkę kierowcy przekazano załodze karetki, która oceniła, że nic się jej nie stało. Dziewczynkę odebrała mama.
Jeśli chodzi o jej 31-letniego ojca, szybko wyszło na jaw, że ma dożywotni zakaz kierowania pojazdami mechanicznymi oraz poszukuje go prokuratura. Za spowodowanie kolizji oraz przekroczenie prędkości został ukarany dwoma mandatami karnymi natomiast za popełnione przestępstwa usłyszał zarzuty. Odpowie za niezatrzymanie się do kontroli, złamanie zakazu prowadzenia auta i narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu 7-miesięcznej córki.
Policja skierowała do prokuratury wniosek o tymczasowy areszt.