- To była zaradna, otwarta dziewczyna. Zawsze pozytywnie nastawiona do życia. Każdy ją znał. Mimo trudności, wychowując córeczkę dawała radę. Kochała muzykę klubową- mówi Karolina, jedna z koleżanek, z którą rozmawiała „Wspólnota Puławska”.
Jak udało się ustalić dziennikarzom, 34-latka jechała, żeby odpocząć w Bieszczadach. Na miejsce jednak nie udało się jej dotrzeć.
Do wypadku doszło na drodze wojewódzkiej nr 874, przed Kurowem po godzinie 12.00 w piątek.
- Scania wykonywał manewr skrętu w lewo, w tył naczepy uderzyło dwoje motocyklistów. W wyniku poniesionych obrażeń 34 letnia kierująca motocyklem marki Honda zginęła na miejscu. Pomimo podjętej reanimacji wobec 43 letniego kierującego Yamahą, jego życia nie udało się uratować – informowała mł. asp. Małgorzata Skowrońska z puławskiej policji.
Trwa wyjaśnianie dokładnych okoliczności tego strasznego wypadku. Na razie wiadomo, że kierujący Scanią był trzeźwy.
34-letnia Beata osierociła córkę Lillę, dla której przyjaciele zorganizowali zbiórkę pieniędzy. Jednak to nie wszystko. Bliscy, z którymi dzieliła pasję do motocykli, chcą ją pożegnać w wyjątkowy sposób.
14 czerwca o godz. 18:00 pod Areną w Lublinie będzie miała miejsce symboliczna chwila.
- Chcemy pożegnać naszą koleżankę, przyjaciółkę, motocyklistkę. Kobietę wyjątkową, pełną pasji i marzeń. Żyła na 100% do końca. „Beti” na pewno by chciała, żebyśmy wysłali jej ryk silników, który był nieodłącznym elementem jej życia i dawał jej szczęście. Zabierzmy ze sobą balony, które wypuścimy w niebo. Pożegnajmy Ją, tak jak na to zasłużyła – czytamy na stronie wydarzenia.
Zobacz także: Pijany kierowca wjechał w motocyklistę. Na miejscu interweniował śmigłowiec LPR