Mimo że w szpitalu medycy opiekują się ostatnim pacjentem, specjaliści podkreślają, że pandemia nadal nie gaśnie. Świadczą o tym statystyki. - Zarówno polskie, jak i zagraniczne - mówi nam prof. Małgorzata Polz-Dacewicz z Laboratorium Sars z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
- Codziennie notujemy zgony. Zakażeń przybywa w Azji i na Zachodzie Europy. To głównie podwariant B2A omikronu. Jak on rozwinie się w Polsce, zobaczymy - dodaje wirusolożka.
- Sytuacja może być różna. Tym bardziej, że w Ukrainie jest wojna. Mamy wielu uchodźców wojennych. Mogą być więc zakażenia i wśród Polaków, i wśród społeczności ukraińskiej - prognozuje ekspertka.
W szpitalu tymczasowym sprzęt częściowo już został usunięty. Obiekt może być wykorzystywany jednak nadal, np. jako punkt izolacji dla osób z COVID-19. - Wszystko zależy od sytuacji pandemicznej - mówi Lech Sprawka, wojewoda lubelski.
Placówka może posłużyć też za medyczne centrum pomocy uchodźcom. Tu pomysłów jest kilka. - To np. izolatorium lub miejsce kwarantanny dla zakażonych koronawirusem - tłumaczy wojewoda.
Sprawka zaznacza, że obywatele Ukrainy nie są wyszczepieni na tak wysokim poziomie jak my. Dotychczas w Ukrainie zaszczepiło się ok. 35. proc. społeczeństwa. Także szczepieniobusy ustawione na granicy nie cieszą się dużym powodzeniem. - Ale ja się nie dziwię, bo to nie ten moment, żeby zaraz po przekroczeniu granicy, od razu się szczepić - mówi.
Jako Polacy i mieszkańcy województwa lubelskiego niewiele się różnimy pod tym względem – przypomina wojewoda. Nadal nieco ponad 43 proc. mieszkańców Lubelskiego przyjęło zastrzyk przeciw COVID-19.
Nowe wyzwania
Targi Lublin mogłyby być też wykorzystane jako miejsce izolacji dla osób z innymi chorobami.
- Mowa o chorobach, które łatwo rozprzestrzeniają się w skupiskach ludzi. To np. świerzb, ale i innych chorobach zakaźnych - precyzuje Sprawka.
- Zastanawiamy się w tej chwili nad nową infrastrukturą w obiekcie, aby można było takiej izolacji dokonać i uniknąć tworzenia izolatek osób chorych w miejscach zbiorowego kwaterowania, np. w hali MOSiR – tłumaczy.
Jak zauważają wirusolodzy, szczególnie ważne są inne choroby zakaźne. W Ukrainie na choroby wieku dziecięcego zaszczepionych jest tylko ok. 50 proc. dzieci - zauważa prof. Małgorzata Polz-Dacewicz.
- To zdecydowanie za mało. A mówimy np. o odrze, ospie, polio, gruźlicy czy wirusowym zapaleniu wątroby typu A. Nie chodzi więc tylko o COVID-19. Według WHO, żeby te choroby się nie rozprzestrzeniały, musi być zaszczepionych 90 proc. dzieci w społeczeństwie - dodaje.
Dyrekcja targów rozmawia na temat nowego przeznaczenia obiektu z sanepidem. Tymczasem ministerstwo zdrowia na razie zaleca i zaprasza dzieci ukraińskie na bezpłatne szczepienia, m.in. przeciw odrze, śwince, różyczce, błonicy krztuścowi, tężcowi czy WZW typu B.