- Podstawowa zasada to nie wchodzić na lód bez kamizelki ratunkowej i kolców, żeby w sytuacji, gdy załamie się pod nami lód móc sobie pomóc - mówi starszy kapitan Andrzej Szacoń z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie. - Jeżeli wpadniemy do tej lodowatej wody musimy zachować spokój. To jest bardzo trudne, ponieważ organizm bardzo szybko się wychładza, ale spokój to podstawa.
Trzeba spróbować jak najszybciej wyjść z wody. Położyć się, wyciągnąć przed siebie ręce na jeszcze nie załamany lód i odepchnąć nogami.
- Staramy się wyczołgać z tego lodu - dodaje Szacoń. - Przemieszczamy się do brzegu turlając się, ponieważ wtedy jesteśmy w stanie zapewnić sobie bezpieczeństwo. Jeżeli byśmy wstali to jest ryzyko, że lód znowu się pod nami załamie i znowu wpadniemy do wody.
Grupa Ratownictwa Wodno-Nurkowego z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie działa na terenie całego województwa lubelskiego.
- Zdarza się, że kilka razy w roku interweniujemy - mówi młodszy aspirant Marcin Fatla z Grupy Ratownictwa Wodno-Nurkowego. - Na szczęście większość naszych interwencji kończy się sukcesem. Nie tak dawno pomagaliśmy łyżwiarzowi, który jeżdżąc na łyżwach po jeziorze przewrócił się, uderzył o taflę lodu, lód się załamał i miał duże problemy, żeby się wydostać. Łyżwy mocno mu to utrudniały.
Żeby uniknąć takich sytuacji wystarczy czasem trochę pomyśleć. Kiedy nie jesteśmy pewni, czy lód jest odpowiednio gruby najlepiej w ogóle na niego nie wchodzić.
Natomiast chcąc pomóc osobie, pod którą załamał się lód najpierw wezwijmy służby. Przede wszystkim zadbajmy o swoje bezpieczeństwo. Pomóc możemy, np. poprzez rzucenie takiej osobie gałęzi lub szalika, za który będzie mogła chwycić, a my dzięki temu będziemy w stanie ją wyciągnąć.
Polecany artykuł: