– W związku z niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi funkcjonowanie Lubelskiego Roweru Miejskiego zostaje zawieszone do momentu poprawy pogody. W okresie zimowym (od 1 grudnia), do dyspozycji użytkowników przekazano 100 jednośladów, które zostały wypożyczone jedynie 65 razy – informuje Joanna Stryczewska z biura prasowego urzędu miasta.
Wylicza również, że rowery i pozostałe komponenty systemu przechodzą gruntowny przegląd i niezbędne naprawy serwisowe. Dodaje też, że od połowy listopada do dyspozycji użytkowników i użytkowniczek było 300 pojazdów, a liczba została pomniejszona trzy razy z początkiem grudnia.
LRM ma wrócić na wiosnę 2024 r., a w trakcie ostatniego sezonu skorzystano z niego ponad 152 tys. razy. Miasto chwali się, że na rowery wsiadło 21 300 użytkowniczek i użytkowników.
Lublin nie odśnieża dróg rowerowych
Biuro prasowe twierdzi, że powodem schowania rowerów miejskich na zimę jest pogoda, tymczasem rowerzyści i rowerzystki od pierwszego śniegu skarżą się, że miasto skupia się jedynie na odśnieżaniu jezdni, a nie dróg, które są przeznaczone do poruszania się jednośladami, chodników i okolic przystanków. I konsekwentnie nie zmienia tego od dwóch lat, o czym zresztą pisaliśmy również w 2021 r. i w 2022 r.
– Naszła mnie taka refleksja: Czy jest sens infrastruktury rowerowej, która nie jest odśnieżana? Czy jest sens ją odśnieżać w standardzie dla zapaleńców? Kobiet na rowerach dziś nie widziałem. Sposób odśnieżania jest całkowicie wykluczający. Rowerem pojadą silni, odważni i zdeterminowani. (...) Infrastruktury nie ma – jest pod śniegiem. Jeśli gdzieś już jest odśnieżona, to tak, że wygodniej, bezpieczniej i szybciej jest ja ominąć. Czyli dokładnie odwrotnie niż być powinno – pisze facebookowy profil Porozumienie Rowerowe – Lublin Rowerem.
– Infrastruktura powstała po to, by Lublin na papierze mógł się szczycić kilometrami ścieżek, a nie po to, by ludzie mogli z tego wygodnie korzystać. W zimę to najlepiej w ogóle nie wychodzić z domu, bo nawet przez miejsca gdzie jest chodnik trzeb się przebijać. W marcu słońce odśnieży, a do kwietnia jeszcze miejscami będzie leżała gruba warstwa udeptanego lodu. O ile przejść przez zaśnieżony po łydki chodnik się da nawet kilometr, tak przejazd przez udeptany śnieg jest w zasadzie pozbawiony sensu – pisze w komentarzu pan Marcin.
– Jeździłam 2 lata temu rowerem w zimie, ale rzeczywiście przy takich zaspach rezygnowałam. Nie ma co się szarpać dla idei. Może zależy jeszcze od rodzaju trasy, ale jeśli mam połowę drogi do pracy pod górkę i dodatkowo mam się męczyć ze śniegiem, to po prostu be sensu – przyznaje pani Marie.
Wcześniej została tam opublikowana relacja z wypożyczenia roweru miejskiego zimą.
– Wypożyczenie trwa lata. W efekcie po 5 minutach czekania udało mi się wypożyczyć pierwszy rower... Odjeżdżając wypożyczyły się dwa kolejne... Po zwróceniu wciąż widniały w aplikacji wypożyczenia. W rowerze działały tylko 2 z 7 biegów – czytamy.
Polecany artykuł: