Do sprawy wróciła polsatowska Interwencja. Chodzi o wypadek z września 2021 r w Krężnicy Jarej. Do tragedii doszło, kiedy kierowca citroena jechał w kierunku Strzeszkowic z za dużą prędkością (90 km/k w terenie zabudowanym).
Chłopiec, przechodząc przez pasy, zauważył pędzące auto i próbował uciec, ale to się nie udało. Kiedy został potrącony, nie wykazywał czynności życiowych. Zginął na miejscu, choć ratownicy wcześniej walczyli o jego życie.
67-latek przedstawiał kilka wersji wydarzeń. Mówił, że dziecko pojawiło się znikąd i poruszało się hulajnogą. Zaraz po potrąceniu mama chłopca słyszała, jak krzyczał, że dzieci biegają jak bezpańskie psy. Dziś mężczyzna ma70 lat i został uznany za winnego przed sądami dwóch instancji. Skazano go na 2 lata więzienia i 6 lat bez możliwości prowadzenia pojazdów. Dlaczego nie odbywa kary? Bo jego adwokat złożył wniosek o odroczenie jej wykonania do końca stycznia 2024 r. Powodem miała być sytuacja osobista i rodzinna sprawcy.
– Dwa lata więzienia to nie jest żaden wyrok, ale nawet i tego nie chce odsiedzieć. Nawet i tego. Powołuje się na to, że ma chorą mamę, którą musi się opiekować. Ja też mam chorą mamę. Moja mama zachorowała przez ten wypadek Filipka, bo ujawnił się u niej nowotwór przez ten ogromny stres. On ma też żonę, ma synów. Niech się zajmą babcią, a on niech idzie i odpowie za to, co zrobił nam wszystkim – podkreśla w Interwencji mama Filipa.