Pani Karolina osocze oddała w RCKiK w Lublinie w ostatnią sobotę. Biorcą stał się pacjent kliniki chorób zakaźnych szpitala klinicznego nr 1 w Lublinie, który był jednocześnie pierwszym pacjentem w Polsce, korzystającym z tej eksperymentalnej dla COVID-19 terapii.
Apel ozdrowieńca do ozdrowieńców
- Bardzo się cieszę z tego powodu, że to ja. Mnie to nie kosztowało. Ja mogłam pomóc – mówi w rozmowie z Radiem Eska. I dodaje, że dawstwo może pomóc w walce z epidemią w ogóle. – Zachęcam do zadzwonienia do swojej stacji krwiodawstwa. Lekarz przeprowadzi z ozdrowieńcem wstępny wywiad, czy kwalifikacja jest możliwa. Nie jest to bolesny zabieg, to zwykłe ukłucie igłą. Nam nic się nie dzieje. Nam to nie zaszkodzi. Mamy świadomość, że pomożemy. Im więcej ozdrowieńców się zgłosi, tym może epidemia szybciej minie i szybciej wrócimy do normalności – dodaje pani Karolina.
Fala nienawiści zamiast wspólnoty. Domysły i przypuszczenia
Pani Karolina szybko wróciła do normalności i zdrowia. Niestety bardzo szybko też spotkała się z nienawiścią. Chodziło o okoliczności związane z zarażeniem. Falę hejtu nakręcały fake newsy i plotki. – Teraz czuję się dobrze, ale na początku było bardzo źle. Ludzie mają w sobie bardzo dużo nienawiści. Nie spodziewałabym się, że może mnie spotkać taka fala hejtu. Nadal oczywiście mam przy sobie wielu dobrych ludzi, którzy mnie wspierają. Rozumiem, że każdy się boi o swoje zdrowie, ale warto weryfikować informacje. Wierzę, że dobro wraca, ale zło może przyjść w najmniej oczekiwanym momencie, choć nie życzę nikomu źle. Ale wiemy, że mamy do czynienia z problemem globalnym. Powinniśmy się teraz wspierać, a nie kopać pod sobą dołki – mówi nam kobieta.
[Imię zmienione ze względu na życzenie rozmówczyni]
Przypominamy, że osocze mogą oddać osoby, które przeszły COVID-19 lub zakażenie koronawirusem bezobjawowo i uzyskały dwukrotnie negatywny wynik na obecność wirusa w organizmie. Osocze oddawane jest też dopiero po 14 dniach od przechorowania.
Szczegółowe informacje na rckik.pl/lublin. Ozdrowieńcy kontaktować mogą się też ze swoimi stacjami sanitarnymi i krwiodawstwa, m.in. w Kraśniku i w Zamościu, ale najpierw telefonicznie.