Tragedia wydarzyła się w środę w Chełmie przy ul. Towarowej. Dwaj czworonożni mieszkańcy okolicy niepostrzeżenie wyrwali się z podwórka i zniknęli z pola widzenia właściciela, który od razu zaczął ich szukać. Poszukiwania nie trwały długo, ale ich skutek był opłakany: psiaki były dosłownie czarne jak smoła, bo wpadły w jej kałużę, która nie była zabezpieczona. Znajdowała się na prywatnym terenie, który nie miał ogrodzenia.
Opiekun psiaków skontaktował się z Chełmską Strażą Ochrony Zwierząt i ze strażą pożarną, która pomogła wydobyć psy z potrzasku.
– Na sygnale przy naszej pomocy trafiły do kliniki w Lublinie dwa psy, ofiary braku wyobraźni i ludzkiej głupoty. Bo jak inaczej można nazwać właściciela terenu, na którym znajduje się dosłownie "basen" smoły i nie jest on w żaden sposób zabezpieczony? Oba psy w trybie pilnym zawieźliśmy do Lubelskiego Centrum Małych Zwierząt, łamiąc chyba wszystkie przepisy drogowe, gdyż stan jednego z psów pogarszał się z minuty na minutę. Suczka dostawała drgawek, wymiotowała smołą, która dostała jej się także do oczu i uszu. W klinice zwierzęta otrzymały natychmiastową pomoc. Niestety na informację o stanie zdrowia psów musimy jeszcze poczekać, rokowania są bardzo ostrożne, pierwsze doby będą decydujące – informuje Straż.
Zachęca również do współfinansowania leczenia, które może być długotrwałe, a co za tym idzie: kosztowne. Rodzina właścicieli mocno przeżyła to zdarzenia – do tego stopnia, że jeden z jej członków zasłabł na miejscu i został przewieziony do szpitala. I nie jest to koniec złych wiadomości.
– Tym razem trafiło na psy, które mają właściciela. Ale kto pomoże dzikim zwierzętom? Tuż obok tego terenu były ślady racic, pies miał kolce jeża wlepione w sierść, widziano też wcześniej ptaki, które nie mogły się uwolnić i niestety pewnie tam zginęły – pisze CSOZ.
Na informację o tragedii psiaków zareagował prezydent Chełma Jakub Banaszek. Zapewnił, że miejskie służby działają, żeby zabezpieczyć teren. Dołożyć się do leczenia zwierząt można pod tym linkiem.