- To przeziębienia czy dolegliwości wynikające z długiej podróży - zauważa Niedzielski. - Nie brakuje też pacjentów chorych przewlekle. Staramy się im pomagać w polskich placówkach - dodaje. Wielu chorych wsparcie uzyskuje także w krajach unijnych.
- Korzystając z mechanizmu unijnego przetransportowaliśmy 39 pacjentów do szpitali w różnych krajach UE - podał szef resortu zdrowia. - Pomocne są też prywatne i służbowe kontakty uniwersytetów i szpitali - zauważa minister. - W poniedziałek samolotem dziesięcioro rannych dzieci zostało przewiezione z Rzeszowa do Niemiec - ujawnił.
W skali kraju, pacjenci wojenni to pojedyncze przypadki. - Mamy pacjentów, którzy wymagają np. rekonstrukcji szczęki, ale to pojedyncze przypadki. Wszystkie oczywiście monitorujemy - zaznacza. Pomoc udzielana jest na zasadzie transportów medycznych z Ukrainy. - Większość to dzieci, choć to też małe liczby - mówi.
Najwięcej ofiar wojennych trafia do Lublina, gdzie działa hub pediatryczny. - Mali pacjenci kwalifikowani są w Ukrainie, dzięki współpracy z tamtejszymi ośrodkami, np. we Lwowie - wyjaśnia prof. Wojciech Załuska, rektor Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. - Zaangażowane są Klinika Okulistyki, Klinika Chirurgii Szczękowo-Twarzowej czy Klinika Chirurgii Plastycznej - wylicza. - To okrutna wojna, która się zaostrza. Jesteśmy najbliżej, spodziewamy się większej liczby przypadków - dodaje rektor UMlub.
Lubelski zespół ma za sobą już kilka udanych zabiegów, m.in. dzięki Centrum Leczenia Wzroku. - Właściwie dzięki naszym wcześniejszym kontaktom ze stroną ukraińską. Mogliśmy działać od razu, konsultować i przyjmować pacjentów z Ukrainy - podkreśla prof. Robert Rejdak, szef Klinki Okulistyki SPSK1.
W polskich szpitalach nadal najwięcej pacjentów z Ukrainy to dzieci i kobiety. Większość z nich wymaga kontynuacji leczenia przewlekłego lub potrzebuje doraźnej opieki, np. po długiej podróży.
Polecany artykuł: