Do tragedii mogło dość pod koniec maja. Właśnie wtedy 14-latek został postrzelony w głowę. Jak policja szybko ustaliła, pocisk wystrzelił z wiatrówki. Chłopiec opowiedział, że akurat wyszedł z psem na spacer i kiedy był w pobliżu lasu, poczuł kulkę w głowie. Nie widział jednak, kto mógłby ją wystrzelić i nie wiedział, jak do tego doszło.
Mundurowi zaczęli dociekać prawdy i w tych poszukiwaniach rzuciło im się w oczy, że relacje członków i członkiń rodziny się ze sobą nie pokrywają. Ustalili, że za wystrzelenie kuli prawdopodobnie odpowiedzialny był 47-letni ojciec chłopca.
Mężczyzna usłyszał zarzut i przyznał się do winy. Stwierdził, że strzelając do drzewa rosnącego na swojej posesji, po prostu nie zauważył dziecka. Za nieumyślne narażenie swojego syna na niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu odpowie 47-letni mieszkaniec powiatu bialskiego.