Nie jesteśmy z gumy: alarmują lubelskie szpitale. Wojewoda deklaruje pomoc [AUDIO]

i

Autor: zdj. ilustracyjne/MK

"Nie jesteśmy z gumy" - alarmują lekarze. Wojewoda deklaruje pomoc [AUDIO]

2020-11-19 16:12

W lubelskich szpitalach i na oddziałach zakaźnych nadal toczy się walka. Brakuje łóżek i personelu. Wojewoda lubelski zapewnia, że do końca listopada łóżek covidowych ma być więcej niż zakładał pierwotny plan.

- Szpitale naprawdę nie dają już rady przyjmować kolejnych pacjentów. Nie jesteśmy w stanie w nieskończoność tworzyć nowych miejsc - mówi nam Anna Guzowska, rzeczniczka szpitala klinicznego nr 4 w Lublinie.

Ponad stan obłożona jest także klinika chorób zakaźnych szpitala klinicznego nr 1 w Lublinie, wiodąca w województwie placówka dla chorych na covid-19.

- Nie wiem skąd bierzemy te dodatkowe łóżka. Czasami powinny czekać w dezynfekcji na wymianę z następnymi, ale wciskami je na siłę do sal, bo chcemy pomóc jak największej liczbie pacjentów, ale nie jesteśmy z gumy. To walka i wyścig z rosnącą liczbą przypadków zakażeń i zgonów - mówi Radiu Eska prof. Krzysztof Tomasiewicz, szef kliniki.

Placówka cały czas przyjmuje też pacjentów niecovidowych. Działają poradnie i izba przyjęć. - Mamy pacjentów z ciężkimi chorobami zakaźnymi, np. chorobami wątroby. Mimo pandemii, w węższym zakresie, ale działamy w ramach poradni - dodaje prof. Tomasiewicz.

Wojewoda lubelski deklaruje więc zwiększenie liczby łóżek zakaźnych w szpitalach na Lubelszczyźnie. Ma być ich więcej niż zakładał plan.

- Plan zakładał 2255, a teraz będzie ich około 2400 - tłumaczy Lech Sprawka, wojewoda lubelski.

Łóżka będą uruchamiane systematycznie według potrzeb szpitali do czasu otwarcia lecznicy tymczasowej w Targach Lublin, czyli do końca listopada.

Liczba wszystkich łóżek, jakie mają pojawić się do końca miesiąca w lubelskich szpitalach - z uwzględnieniem łóżek niezakaźnych i izolacyjno-obserwacyjnych, to 2600.

Trudna sytuacja lubelskich szpitali. Posłuchaj: