Niestety, rodzinę spotkała też prywatna tragedia, bo mistrz fryzjerstwa, pan Jerzy, ciężko zachorował. - Pracuję więc sam od rana do wieczora. Na pewno mamy jednak trochę mniej klientów. Używamy cały czas środków dezynfekujących. Po każdym kliencie odkażam instrumenty. Wiele z nich używam jednorazowo. Cenny więc poszły w górę - mówi nam Jarosław Figiel.
- Przede wszystkim widać, że klientki straciły pracę - mówi w rozmowie z Radiem Eska Beata Figiel z damskiego salonu fryzjerskiego przy ul. Kunickiego w Lublinie.
- Odwołane zostały czesania okolicznościowe, fryzury ślubne i weselne. Sylwestra też już nie biorę pod uwagę, ewentualnie klientki zapisują się na wizyty przedświąteczne - dodaje fryzjerka.
Tych najbardziej oddanych klientów jednak nie brakuje. - To zakład z tradycjami. Przychodzę tu od lat. Pełen profesjonalizm i rodzinna atmosfera - mówi nam jeden z klientów.