Naklejka „MUALA” i wielki rozgłos lokalu z woj. lubelskiego
Kiedy Szymon Nyczke, znany w sieci jako Książulo, pojawia się w jakimś lokalu, można być pewnym jednego: mówi to, co myśli. Tym razem kulinarny youtuber zawitał do Kraśnika i wyszedł z jadłodajni wyraźnie zaskoczony. Jak podkreślał, trafił na „najtańszy zestaw obiadowy w Polsce”. Mielony z ziemniakami, trzy surówki i rosół kosztują tu łącznie 16 zł. W czasach, gdy domowy obiad w wielu miejscach dawno przekroczył dwie dyszki, taka cena brzmi jak coś z innej epoki.
Książulo zwracał uwagę także na porcje – duże, sycące i typowo domowe. Rosół za 4 zł podsumował krótko: smak jak u prababci. Furorę zrobił też schabowy: komplet z ziemniakami i surówkami kosztuje 13 zł. Tester kupił na wynos dwie siatki jedzenia za 85 zł i nie ukrywał, że dawno nie wyszedł z jadłodajni tak zadowolony. Efekt? Charakterystyczna naklejka „MUALA”, czyli znak, że youtuber poleca to miejsce jako warte grzechu.
Kolejki pod drzwiami. „Stałych klientów już prawie nie ma”
Po publikacji nagrania wiadomo było, że Kraśnik czeka mała rewolucja. I rzeczywiście – w porze obiadowej przed lokalem regularnie ustawiają się kolejki, czasem wychodzące aż na zewnątrz. Reporter Radia Eska rozmawiał z właścicielką Martą Flis, która prowadzi jadłodajnię od 18 lat. Jak przyznała, rozgłos ma swoje dwie strony.
Z jednej – pojawili się nowi klienci, często zachęceni filmem. Z drugiej – część tych dotychczasowych odpuściła wizyty. Właścicielka mówi wprost, że stali goście, którzy przychodzili tu od lat, nie chcą stać w długich kolejkach. Podkreśla też, że lokal i wcześniej radził sobie dobrze, bo przez lata miał stałe obłożenie.
- Tak naprawdę nie pomógł i nie zaszkodził, bo mieliśmy przez te 18 lat co robić. Nie narzekaliśmy. Jesteśmy małą rodzinną firmą i nam to wcześniej zupełnie wystarczyło – mówi pani Marta.
Zmienił się układ sił przy ladzie: mniej „starej gwardii”, więcej ciekawskich z polecenia internetu.
Sprawdziliśmy lokal w Kraśniku
Postanowiliśmy zobaczyć, jak wygląda jadłodajnia po medialnym boomie. Reporter Radia Eska był tam dwa dni z rzędu i jego relacja dobrze oddaje sytuację:
- Pierwszego dnia, w godzinach obiadowych, kolejka zaczynała się już w drzwiach, a część osób stała na dworze. Najwięcej zamówień szło na wynos, choć nie brakowało też tych, którzy jedli na miejscu. Wybór? Klasyka polskiej kuchni domowej. Tyle że warto przyjść wcześniej – około 11–12 nie było już pierogów i kopytek.
Drugiego dnia wizyta wypadła chwilę po otwarciu, tuż po 9 rano. Kolejka była symboliczna, tylko kilka osób przed ladą. Dzięki temu bez problemu dało się kupić pierogi: 20 sztuk za 20 zł. Duże porcje, domowy smak i ceny bez zmian – to ważna informacja, bo wiele osób zastanawiało się, czy po wizycie Książula coś pójdzie w górę. Nic na to nie wskazuje. Jak usłyszeliśmy, nowych gości jest więcej, ale bilans wciąż wychodzi na zero: jedni odeszli, drudzy przyszli.
Jedno jest pewne: Kraśnik ma dziś miejsce, o którym mówi cała Polska. A choć kolejki bywają uciążliwe, to dla wielu są najlepszym dowodem na to, że w tej jadłodajni naprawdę „wszystko gra”: ilość, jakość i domowy smak. Jeśli więc ktoś planuje wizytę, powinien wziąć pod uwagę jedno – na najlepszy rosół i pierogi w mieście czasem trzeba po prostu swoje odstać.
Zobacz także: To pierwsza taka siłownia w województwie lubelskim. Właśnie uruchomiono ją w Łęcznej