– Pełne dwie doby – mówią nam organizatorzy. – Program jest tak bogaty, że postanowiliśmy wypełnić nim i dzień, i noc – wyjaśnia w rozmowie z nami Krzysztof Księski, główny koordynator StarFest 2023.
– Założę się, że będą takie osoby, które nie planują zmrużyć oka. Przyjdą w piątek i wyjdą w niedzielę, cały czas grając czy spotykając się z ulubionymi twórcami – dodaje.
A będzie co robić. W tym roku na uczestników czeka kilkaset wydarzeń: od warsztatów, przez fireshow, po koncerty i gry, zarówno w wydaniu vintage, jak i najnowsze nowinki technologiczne.
– Przygotowaliśmy potężną liczbę gier bez prądu, ale i gry video: te nowe i retro. Będą organizowane np. turnieje growe – zachęca Księski.
Do Lublina przyjadą m.in. Przemysław Kossakowski, Urbex History, Karol Wójcicki, Radosław Rak, Andrzej Pilipiuk i Leszek Cibor.
A to obecnie najwyższa popkulturowa i fantastyczna półka. – W sam raz na nasz festiwal fantastyki – słyszymy. Zachęt jest zdecydowanie więcej. – Bo do tego zapraszamy na koncerty, do strefy dla dzieci, na spektakle, do strefy karaoke, na prelekcje i na warsztaty – wymienia kolejne atrakcje Ewa Nowicka, rzeczniczka StarFest.
A gdy komuś zabraknie sił. Spokojnie. Będzie strefa odpoczynku i relaksu. – Także sleep room, w którym jest możliwość noclegu po nadmiernej aktywności – dodaje Nowicka.
Odbudowa marki
To druga edycja festiwalu, który promuje nie tylko fantastykę, ale szeroko pojętą kulturę popularną.
W tym roku StarFest znowu nie dostał dofinansowania Miasta Lublina. – Ani żadnych lokalnych władz czy polityków – potwierdzają nam organizatorzy.
Impreza finansowana jest głównie przez Targi Lublin i sponsorów prywatnych. Organizatorzy cały czas są otwarci na współpracę.
Przypomnijmy, że wydarzenie inspirowane jest lubelskim Falkonem, który organizowany od 2000 roku został zawieszony. Powodem były kłopoty finansowe ówczesnych organizatorów (Lubelskie Stowarzyszenie Fantastyki Cytadela Syriusza), których miasto odcięło od finansowania, ale i wsparcia promocyjnego.
Powodem był konflikt między ratuszem a stowarzyszeniem, a poszło przede wszystkim o złą organizację imprezy. Miejskie kontrole wykazać miały rzekome nieprawidłowości w wydatkowaniu publicznych pieniędzy.
– Chodzi i o pieniądze, i o reputację – twierdziły wówczas obie strony sporu. Dziś organizatorzy poszli swoją drogą i próbują odbudować markę lubelskich imprez fantasy. Jednocześnie prowadzą z urzędnikami kilka spraw sądowych i prokuratorskich.
Więcej na temat konfliktu pisaliśmy TUTAJ.
