Była pracownica szpitala neuropsychiatrycznego w Lublinie ujawnia naszemu reporterowi nowe fakty na temat kobiety, która przez lata leczyła się na schizofrenię. - Miała wówczas 18 lat. Miałam z nią kontakt i w szpitalu, i po wyjściu. To dziewczyna, która walczyła mimo swojej ciężkiej choroby. Leczyła się na ciężką odmianę schizofrenii - mówi nam pani Anna, była pracownica szpitala. - Walczyła z tym, co działo się w głowie. Już wtedy była sama. Nikt jej nie odwiedzał - dodaje.
Kobieta prawdopodobnie przerwała leczenie. - W każdej chorobie to zabójstwo. Przez pewien czas się leczyła. Po wyjściu ze szpitala walczyła. Wysyłała mi zdjęcia dzieci. Było widać zmiany. Potem wszystko się zmieniło - tłumaczy.
Informacje o chorobie i osamotnieniu potwierdza również przyjaciółka kobiety, pani Monika. - Przez cztery lata sobie radziła, choć wszyscy się z niej śmiali. Wszyscy myśleli, że to przez narkotyki, a to było wołanie o pomoc - mówi.
Kobieta przyznaje jednak, że 26-latka miała problem z narkotykami. - I w przeszłości, i w ostatnim czasie. Odradzałam jej to - dodaje.
Polecany artykuł:
Do tragedii doszło w czwartek przy ul. Nadbystrzyckiej w Lublinie. Paulina N. usłyszała już trzy zarzuty związane z zabójstwem każdego z dzieci. Została tymczasowo aresztowana na trzy miesiące.
Prokuratura cały czas weryfikuje zeznania 26-latki. Nie jest pewne czy zażywała narkotyki. - Wszystko opisała bardzo szczegółowo. Czekamy też na wyniki badań toksykologicznych - mówi Agnieszka Kępka, rzeczniczka prokuratury okręgowej w Lublinie.
Ustalana jest poczytalność kobiety. Wiadomo, że w czasie tragedii była trzeźwa. Wiemy, też że była wtedy sama z dziećmi. Ich ciała odkryła babcia.
Na ten moment Paulina N. jest jedyną podejrzaną. Cały czas są przesłuchiwani świadkowie.