W poniedziałek (16.05) z 33-letnią łukowianką skontaktował się telefonicznie rzekomy przedstawiciel banku. Z jego relacji wynikało, że upoważniona kobieta miała „zaciągnąć” kredyt na jej koncie.
- Zdziwiona łukowianka twierdziła, że nikogo nie upoważniała do operacji na jej koncie, że nikt nie mógł tam złożyć wniosku o kredyt. Rzekomy bankowiec twierdził, że jedyną możliwością zablokowania tego kredytu, jest konieczność zainstalowania aplikacji bankowej. Nieświadoma podstępu 33-latka posłusznie wykonywała wszystkie polecenia rzekomego konsultanta i instruowana przez niego wypełniła internetowy wniosek — mówi asp. szt. Marcin Józwik z łukowskiej policji.
Kolejnym krokiem miała być wizyta w placówce bankowej, w której 33-latka miała wypłacić pieniądze z zaciągniętego kredytu. Później gotówka miała być natychmiast umieszczona we wpłatomacie.
- Kobieta cały czas miała też utrzymywać kontakt telefoniczny z konsultantem, nikomu miała o tym nie mówić, gdyż całość była nagrywana przez prokuraturę – relacjonuje Józwik.
Na szczęście „prawdziwa” pracownica banku poinformowała 33-latkę, że nie może wypłacić prawie stu tysięcy złotych z zaciągniętego przez nią kredytu i zorientowała się, że łukowianka najprawdopodobniej rozmawia cały czas przez telefon z oszustem. Prawdziwi bankowcy natychmiast zablokowali konto 33-latki i unieważnili wniosek o kredyt.
- Podający się za konsultanta bankowego oszust zorientował się, że nie „przejmie” pieniędzy łukowianki i zakończył rozmowę telefoniczną. Dzięki czujności pracownicy banku misterny plan oszusta nie powiódł się – dodaje policjant.