Lubelskie: Jego psy nie miały litości, sąd też nie. Trzy lata więzienia dla właściciela agresywnych zwierząt

i

Autor: unsplash.com Zdjęcie ilustracyjne

Tragedia

Lubelskie: Jego psy nie miały litości, sąd też nie. Trzy lata więzienia dla właściciela agresywnych zwierząt

2024-06-07 12:58

Na karę trzech lat więzienia skazał w czwartek Sąd Rejonowy w Lubartowie 63-letniego właściciela psów, które zagryzły człowieka. Kara jest adekwatna i ku przestrodze – powiedziała sędzia Dorota Bartoszek-Osuchowska, argumentując nieprawomocny wyrok.

Do tragedii doszło pod koniec lipca 2022 r. we wsi Skarbiciesz (pow. lubartowski). Według ustaleń śledczych dwa psy zaatakowały jadącego na rowerze 48-letniego mężczyznę. W wyniku pogryzienia mężczyzna wykrwawił się i zmarł. Prokuratura Rejonowa w Lubartowie oskarżyła właściciela owczarków belgijskich Jerzego B. o narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Bestia chce zabijać psy na osieldu w Zielonej Gorze

W czwartek Sąd Rejonowy w Lubartowie uznał 63-latka za winnego i skazał na trzy lata bezwzględnego więzienia. W uzasadnieniu sędzia Dorota Bartoszek-Osuchowska podkreśliła, że jego wina nie budzi wątpliwości.

- Oskarżony, owszem kupił psy, kierując się funkcją ochrony swojej posesji, ale nie sprostał obowiązkowi opieki nad psami, a tak być nie może – powiedziała sędzia. Stwierdziła, że właściciel wiedział o ich agresywnym zachowaniu i o braku subordynacji, tzn. że opuszczają posesję samowolnie, która była źle zabezpieczona.

Sędzia zwróciła uwagę, że gdyby psy nie były głodne, to nie zachowałyby się w ten sposób.

- One rzeczywiście zjadły to ciało ludzkie — stwierdziła, powołując się m.in. na wyniki sekcji zwłok psa odstrzelonego przez funkcjonariuszy policji.

Dodała, że na miejscu zdarzenia śledczy nie znaleźli śladów innych zwierząt, np. wilków. Ponadto agresywne zachowanie psów było zauważone przez interweniujących na miejscu policjantów i świadków.

„Po prostu nie bierz go do siebie”

Według sądu psy nie zachowywały się w ten sposób bez powodu. W opinii sądu, gdyby były właściwie zaopiekowane, karmione i miały odpowiednio przygotowane kojce, to nie wydostałyby się samowolnie i nie zaatakowały człowieka, doprowadzając do tragedii.

Zdaniem sądu nie można tolerować nieodpowiedzialności człowieka, który przyjmuje pod opiekę psa, a następnie się z tego nie wywiązuje.

- W mojej ocenie, jeżeli cię nie stać na psa, chociażby z braku czasu, to po prostu nie bierz go do siebie – stwierdziła sędzia.

- Stąd w mojej ocenie taki wymiar kary będzie karą właściwą dla stopnia społecznej szkodliwości czynu i ku przestrodze. Masz psa - pamiętaj, masz także obowiązek – oceniła sędzia Bartoszek-Osuchowska.

Oskarżony nie przyznaje się do winy

Podczas procesu oskarżony nie przyznawał się do zarzucanych czynów. Przed sądem odpowiadał z wolnej stopy. W czwartek był nieobecny na sali rozpraw.

Zwłoki 48-latka znaleziono 23 lipca 2022 r. we wsi Skarbiciesz w pow. lubartowskim. W pobliżu znajdował się należący do niego rower oraz fragmenty odzieży noszące widoczne ślady uszkodzeń. Na ciele mężczyzny stwierdzono bardzo liczne otarcia naskórka, rany różnej głębokości, rozerwanie dużych tętnic i żył, które mogły powstać w wyniku gryzienia i drapania przez psy. W pobliżu znaleziono psa oraz sukę rasy owczarek belgijski, których właścicielem okazał się Jerzy B.

Na miejsce wezwano rakarza, który podjął próbę odłowienia psów za pomocą chwytaka, jednak było to niemożliwe z powodu agresji zwierząt. Nieskuteczne okazały się również próby uśpienia psów dlatego – jak napisano w akcie oskarżenia - z uwagi na zagrożenie, jakie stwarzały zwierzęta, podjęto decyzję o ich odstrzale.

Sekcja zwłok odstrzelonego psa wykazała, że w jego przewodzie pokarmowym stwierdzono fragmenty skóry ludzkiej zgodnej z profilem DNA ofiary.

Prokuratura Okręgowa w Lubartowie oskarżyła właściciela psów o narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Zdaniem śledczych pozostawiając psy bez pieczy na terenie posesji, nie zastosował adekwatnych zabezpieczeń, uniemożliwiających psom wydostanie się poza teren nieruchomości, co skutkowało ucieczką psów pod jego nieobecność.

Według ustaleń prokuratury ogrodzenie nie miało fundamentów, a prześwity między podłożem a elementami ogrodzenia były znaczące i wynosiły miejscowo nawet 24 cm. Stwierdzono również, że bezpośrednio przy ogrodzeniu na posesji "składowane były stosy odpadów, na które zwierzęta mogły się wspiąć, a następnie przeskoczyć ogrodzenie".

Wyrok jest nieprawomocny.

Zobacz także: Tragiczny wypadek w Radzyniu Podlaskim. Jedna osoba nie żyje, a kilka osób zostało rannych