Niespodziewany uczestnik ruchu na ekspresówce w Lublinie
Do zdarzenia doszło we wtorek, kilka minut po godzinie 18. Zwierzę pojawiło się na jezdni prowadzącej w stronę Rzeszowa, tuż przy węźle Lublin Szerokie. Koń, wciąż z siodłem na grzbiecie, wbiegł na trasę i przez kilkaset metrów poruszał się wśród samochodów. Kierowcy zareagowali natychmiast – zwalniali, sygnalizowali obecność zwierzęcia i omijali je z zachowaniem ostrożności. Dzięki temu uniknięto kolizji, która mogła zakończyć się dramatem.
Spłoszony koń został ostatecznie złapany na drodze wojewódzkiej nr 830, nieopodal tego samego węzła. Zwierzę całe i zdrowe wróciło do właściciela.
Jak to możliwe, że koń znalazł się na trasie szybkiego ruchu?
Choć drogi ekspresowe i autostrady są ogrodzone, aby zapobiec wtargnięciu zwierząt, stuprocentowej ochrony nie ma. Szczególnie w rejonie węzłów drogowych, gdzie prowadzą liczne wjazdy i zjazdy, zwierzęta mogą przedostać się na jezdnię. Tak było i tym razem – to właśnie węzeł stał się „słabym punktem” zabezpieczeń.
Eksperci przypominają, że konie to niezwykle płochliwe i silne zwierzęta. Spotkanie z nimi na drodze, zwłaszcza przy prędkościach rozwijanych na ekspresówkach, stwarza ogromne zagrożenie. Kilkaset kilogramów masy pędzącej w panice może doprowadzić do tragedii zarówno dla kierowców, jak i samego zwierzęcia.
Zdarzenie z Lublina jest przestrogą – właściciele muszą dbać o właściwy nadzór nad końmi, bo to oni ponoszą odpowiedzialność za ich zachowanie. Kierowcom pozostaje natomiast pamiętać, że na drodze może wydarzyć się absolutnie wszystko. Film z wtorkowej sytuacji pokazuje, że zachowanie czujności i spokoju bywa kluczowe dla bezpieczeństwa.
Zobacz także: Wkrótce powstanie kolejny fragment nowej drogi w woj. lubelskim