W Kazimierzu Dolnym w weekend można było już jeździć na nartach. Teraz stok ponownie jest zamknięty.
- Funkcjonowaliśmy trzy dni, ale ten ciepły wiatr nas roztopił - mówi Marcin Świderski, współwłaściciel stacji narciarskiej w Kazimierzu Dolnym. - Pewnie kilka dni będziemy musieli poczekać. Przewidywany termin otwarcia trudno prognozować, ale chcielibyśmy w tym tygodniu.
Stok narciarski w Kazimierzu Dolnym czynny był tylko trzy dni, ale te trzy dni pokazały, że ludzie bardzo tęsknią za sportami zimowymi.
- Jak na tę porę roku to zainteresowanie było naprawdę bardzo duże i każdy chyba chce spędzić trochę czasu na świeżym powietrzu, aktywnie - dodaje Świderski.
Nie tylko w Kazimierzu Dolnym przed weekendem trwały prace do przygotowania stoku na nowy sezon.
- Udało nam się kilka dni śnieżyć, ale niestety jest zbyt mało tego śniegu żeby stok można było uruchomić - mówi Piotr Rzetelski, właściciel stacji narciarskiej w Chrzanowie. - Każdą wolną chwilę kiedy tylko temperatura spadnie będziemy chcieli wykorzystać na dośnieżenie i jak najszybsze uruchomienie. Na chwilę obecną niestety nie mamy jeszcze na czym jeździć. Tak naprawdę jesteśmy gotowi, ale nie mamy na czym jeździć.
Właściciel stoku narciarskiego w Rąblowie chce go uruchomić jeszcze w tym tygodniu.
- Prognozowany jest spadek temperatury, dlatego już planujemy naśnieżanie stoków. Jak wszystko się uda i pogoda dopisze to w sobotę od 9:00 ośrodek będzie czynny - mówi Kazimierz Antoń, właściciel stoku w Rąblowie.
Naśnieżanie chciałby zacząć też już Czesław Byczek, właściciel stoku narciarskiego w Parchatce:
- Jeżeli będzie odpowiednia wilgotność i nie będzie tak silnego wiatru to będziemy próbowali naśnieżać. Jak będzie w rzeczywistości to zobaczymy. Jeżeli warunki będą nieodpowiednie to szkoda otwierać stok, dlatego, że mogą być wypadki.
To właśnie temperatura jest największym zmartwieniem właścicieli ośrodków narciarskich na Lubelszczyźnie, bo narciarzom w szusowaniu nie przeszkodzi nawet pandemia.
- Sam stok narciarski ma tak dużą powierzchnię, że z zachowaniem dystansu nie będzie problemu - mówi Piotr Rzetelski. - Poza tym jadący z góry narciarz czy snowboardzista wykonujący pewne manewry powoduje, że za bardzo nikt nie próbuje jechać przy nim, więc tutaj ten dystans samoczynnie będzie zachowany. Na terenie całego ośrodka będzie obowiązywało zakrywanie ust i nosa, natomiast nie będzie ono obowiązywało w trakcie jazdy z góry na dół.
Dodatkowo, punkty gastronomiczne będą działały, ale posiłki, czy ciepłe napoje będą dostępne tylko na wynos.
Właściciele ośrodków narciarskich zgodnie przyznają, że nie wiedzą kiedy będzie można u nich jeździć na nartach. Jak pogoda pozwoli to jeszcze w tym tygodniu. Jedno jest prawie pewne: do świąt stoki Lubelszczyzny uda się uruchomić.