- W tej pracowni chcemy stworzyć warunki pozbawione komfortu pracy, warunki zbliżone do warunków pola walki, tam gdzie jest ciasno, gdzie jest ciemno, gdzie jest głośno, gdzie trzeba pracować w trudnych warunkach bez podstawowej diagnostyki, czy to obrazowej, czy laboratoryjnej, tam gdzie trzeba bazować na wiedzy i doświadczeniu lekarzy czy personelu medycznego, którzy są w stanie podjąć i wdrożyć odpowiednie procedury medyczne - mówi płk Bogusław Piątek, zastępca komendanta wojskowego szpitala w Lublinie.
Pracownia Medycyny Katastrof powstaje po to, aby personel medyczny potrafił działać w trudnych warunkach, ale też, aby medycy mogli sprawdzić jak sami zareagują na pracę w sytuacji zagrożenia.
- Takie szkolenia mogą być przydatne. Medycyna wojenna i taka, która jest związana z medycyną ratunkową ma bardzo wiele wspólnego. Natomiast pewna charakterystyka obrażeń, która jest podczas wojny może się różnić. Stąd będziemy próbowali wyeksponować te różnice i to, co może być przydatne właśnie w czasie działań wojennych - mówi płk Aleksander Michalski, szef lubelskiej lecznicy wojskowej i komendant rejonu lubelsko-podkarpackiego wojskowego zabezpieczenia medycznego.
Szpital musi jeszcze wyposażyć pracownię w potrzebny sprzęt, fantomy, a personel medyczny musi przejść szkolenia, aby móc prowadzić zajęcia. Pierwsze ćwiczenia w Pracowni Medycyny Katastrof mają rozpocząć się w styczniu 2026 roku.
Zobacz także naszą galerię zdjęć: Nowoczesna gamma-kamera w szpitalu wojewódzkim. To mercedes wśród sprzętów
