Wszystko zaczęło się już trzy lata temu. To właśnie wtedy Wrotka straciła swojego ukochanego Łupka, z którym od wielu lat miała liczne potomstwo. Partner zatruł się „trutkami”, które podłożyli „gołębiarze”. Zaraz po tym Wrotka zdecydowała się na scenariusz rodem z greckiej tragedii i na związek z… własnym synem Czartem. To nie mogło się skończyć dobrze, ale jednak okazało się, że się naprawdę dobrze dogadują! Para w pierwszym roku swego romansu nie doczekała się potomstwa, gdyż młody partner nie był jeszcze całkowicie rozwinięty płciowo. W 2023 jednak się to udało i para doczekała się pierwszego potomstwa. W tym roku mało być tak samo.
Tajemnicze zniknięcie Wrotki
W połowie marca w gnieździe lubelskich sokołów pojawiły się cztery jaja, którymi rodzice się opiekowali naprzemiennie. Jednak kilka dni przed planowanym kluciem się… zniknęła Wrotka. Obowiązki rodzicielskie w pełni przejął Czart, ale i on nie byłby w stanie samotnie zaopiekować się gromadą dzieci.
W środę (17.04) podjęto decyzję, aby zdjąć brzemię ojcostwa z samca i zabrać od niego jaja. W okienku pojawił się doświadczony sokolnik, który spakował dzieci i zabrał je do specjalnego inkubatora, aby mogły w spokoju przyjść na świat. W planie później było oddanie ich do rodziny zastępczej.
Wtedy pojawiła się nowa samiczka – Ziuta. Okazało się, że nowa potencjalna partnerka przybyła spod Warszawy i postanowiła uwieść wdowca Czarta, który jest nie tylko młody, ale także posiada własne gniazdo. Ziuta już powoli zaczynała się rozglądać po nowym lokum i planować wspólne życie, gdy nagle nastąpił niespodziewany zwrot akcji!
Wielki powrót zaginionej
Wiele osób już postawiło krzyżyk na Wrotce i uznało, że musiała ona zginąć w straszliwych okolicznościach. Tymczasem wyszło na jaw, że stoczyła ona zaciętą walkę kilka dni temu i czekała tylko na tę chwilę, gdy rywalka odleci.
Wrotka wróciła do gniazda i wtedy zaczął się krzyk za jajkami, których już nie było.
Gdzie są te dzieci?!
Jak już wspomnieliśmy, dzieci zostały zabrane przez doświadczonego sokolnika z Nadleśnictwa Garwolin. Trzy maluszki przyszły na świat pod żarówką. Mają się dobrze, są zaopiekowanie i najedzone. Na razie jednak nie mogą wrócić do swojej mamy. Zdecydowano na razie, aby podłożyć inne jajka, żeby sprawdzić reakcję sokołów na maluchy.
- Niestety oddanie w tej chwili młodych do gniazda nie jest dobrym pomysłem, bo nie wiemy, jak zachowa się Wrotka, co zrobi druga kręcąca się w okolicy samica i co na to wszystko samiec. Zbyt dużo niewiadomych, a jeśli podłożymy do gniazda młode, nie będzie już czasu na reakcję, gdyby coś poszło nie tak. Padł więc pomysł, żeby podłożyć do gniazda inne jajka i zobaczyć, jaka będzie sytuacja. Jeśli samica będzie kontynuować wysiadywanie – oddamy jej pisklęta najszybciej, jak to będzie możliwe – czytamy na stronie Nadleśnictwa Garwolin, Lasy Państwowe, które zajmuje się dziećmi Wrotki i Czarta.
Samica sokoła na razie z ogromny zaangażowaniem wysiaduje jaja i stara się nie odchodzić z gniazda. Czart od rana przynosi jej ogromne posiłki, więc chyba zrezygnował z potencjalnego romansu na rzecz dotychczasowego związku. Jednak jeszcze wiele może się wydarzyć, bo jak zapewniają obserwatorzy przyrody, to jeszcze nie koniec!
- Cały Lublin i nie tylko zapraszam pod komin. Lornetki, lunety, aparaty. Zapewne w tym sezonie będziemy świadkami niejednej awantury. Co za emocje! A może młoda ustąpi, znajdzie inną miejscówkę w Lublinie, poczeka na swojego księcia i będziemy mieli dwie pary? – czytamy na stronie „Sokole Oko”, które nieustannie transmituje, co się dzieje u lubelskich sokołów.
Życie sokołów można oglądać codziennie pod tym linkiem.
Zobacz także: Jajka lubelskich sokołów zostały zabrane