Życie, które legło w gruzach
Dom Wesołowskich stał kilkadziesiąt metrów od końca miejscowości. Solidny, piętrowy, z białych pustaków, z budynkami gospodarczymi w tle i podwórzem pełnym zwierząt. Jak mówią sąsiedzi, Alicja i Tomasz to ludzie pracowici, zorganizowani, którzy ciężką pracą zapewnili sobie spokojne życie.
- Dzieci dobrze wychowali, mieli teraz chwilę dla siebie. A tu takie coś – mówi jeden z mieszkańców wsi dziennikarzowi.
Pani Alicja w rozmowie z Super Expressem przyznaje: - Uśmiecham się i normalnie rozmawiam, a w sercu mam tylko przerażenie i wdzięczność Bogu za to, że nas uratował. Para codziennie odwiedza gruzowisko, by karmić zwierzęta i sprawdzić, co jeszcze da się uratować.
- Nie jesteśmy w stanie się uspokoić, przejść nad tym do porządku dziennego – dodaje kobieta, wskazując na żyrandol zniszczony w ataku.
Tymczasowe schronienie i wsparcie lokalne
Po ataku państwo Wesołowscy zostali przeniesieni do pokojów gościnnych w gminnej bibliotece, a od 16 września mieszkają w mieszkaniu tymczasowym niedaleko urzędu gminy.
- W ciągu kilku dni nasi urzędnicy wyremontowali je dla poszkodowanych, a w przeprowadzce pomagali żołnierze WOT, którym za to dziękujemy – mówi w rozmowie z Super Expressem Bernard Błaszczuk, wójt gminy Wyryki.
Mimo zapewnionego lokum Wesołowscy codziennie wracają na teren zniszczonego domu. Pani Alicja przyznaje, że trudno jej wejść do uszkodzonego pokoju na piętrze – strach miesza się z nostalgią. Pan Tomasz dodaje, że w ich wieku odbudowa całego domu stanowi poważne wyzwanie.
- Przed 10 września myślałem o ociepleniu budynku. Teraz musimy go odbudować, a kto wie, może postawić na nowo – mówi.
Niejasne okoliczności ataku
Atak miał miejsce w nocy z 9 na 10 września podczas rosyjskiej ofensywy dronów na Ukrainę. Polska przestrzeń powietrzna była wielokrotnie naruszana, a drony stanowiące bezpośrednie zagrożenie zestrzelono. W przypadku domu Wesołowskich początkowo podejrzewano, że spadł na niego rosyjski dron. Później pojawiły się doniesienia o niezidentyfikowanym obiekcie. Według nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej”, mogła to być rakieta z polskiego F-16, użyta w próbie strącenia drona, która miała dysfunkcję układu naprowadzania.
Jak tłumaczy Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie, „nadal nie jest jasne, czy spadł na niego dron lub jego fragment, lub rakieta wystrzelona z polskiego F-16”. Ministerstwo Obrony Narodowej zapewnia, że zniszczony dom zostanie odbudowany na koszt państwa i nie są potrzebne zbiórki.
Państwo Wesołowscy doceniają pomoc sąsiadów, urzędników i obcych osób, ale przyznają, że trudno im zrozumieć komentarze, które umniejszają tragedię i wskazują, że to krajobraz po burzy, a nie po ataku.
- Zapraszam, zobaczcie sobie na własne oczy, poczujcie to, co ja czuję – wybucha pani Alicja, a pan Tomasz uspokaja żonę: najważniejsze, że są razem i zdrowi, a wszystko inne będzie można odbudować.
Zobacz także: Obiekt latający uderzył w dom w Wyrykach