Ogromne protesty w Walencji
Szacunki rządowe mówią, że w demonstracji wzięło udział ok. 100 tys. osób.
Były to drugie masowe protesty w Walencji w przeciągu trzech tygodni. Pierwsze miały miejsce 9 listopada, kiedy to na placu w centrum miasta zebrało się około 130 tys. osób.
„Dymisja!”, "Morderca!" – skandował w sobotę tłum, domagający się dymisji szefa regionalnych władz Carlosa Mazona. Sam polityk odmówił wcześniej podania się do dymisji, rekonstruując jedynie swój rząd - powołując m.in. emerytowanego generała Francisco Jose Gan Pampolsa na stanowisko wiceprezydenta ds. odbudowy.
Tragiczne skutki powodzi w Walencji
W wyniku tragicznych powodzi, które pod koniec października nawiedziły południe i wschód Hiszpanii, zginęło ponad 220 osób, większość w prowincji Walencja. Powodzie zniszczyły około 120 tys. samochodów, a ponad 1,6 tys. domów nie nadaje się do zamieszkania.
Hiszpańskie media donoszą, że miesiąc po katastrofie sytuacja w doświadczonych przez żywioł miejscowościach wciąż pozostaje krytyczna. Brak pomocy i opieszałość władz podkreślali również organizatorzy sobotniej demonstracji.
W Madrycie protestowało w sobotę również około 5 tys. strażaków, którzy domagali się przyjęcia przepisów o koordynacji służb w obliczu klęsk żywiołowych.
- Powodzie w Walencji pokazały to, przed czym od dawna ostrzegaliśmy – powiedział Israel Naveso, szef organizacji CUBP, zrzeszającej zawodowych strażaków w Hiszpanii, cytowany przez dziennik „El Mundo”.
Zobacz także: Klasztor dominikanów w Lublinie na starych zdjęciach